Rozdział dedykuję każdemu kto będzie to czytać :)
1.
„Ciemność ogarnęła nas, zabierając wszystko sprzed, w zamian dając nowa szanse…”
Nie
wiem co się dzieje. Widzę światło walczące z ciemnością. A wokół pustka. Tylko
światło i ciemność. Wolę patrzeć na ciemność, bo ona mnie tak nie razi. Słyszę
głosy.
-
Wybierz światło… Jesteś dobra.. Światło jest dobre tak jak ty.
-
Wybierz ciemność. Dobro na tym świecie nie istnieje. Ciemność to twoja szansa … Szczęście nie istnieje..
Zło..
-
Wybieram ciemność.- i wszystko staje się czarne. Nic tylko ciemność…
***
-Panno Drake.
Wstajemy. Jest pani bezpieczna.-mówi nieznajomy głos.
-
Jeszcze chwileczkę. Przecież są wakacje.- osoba zachichotała.
-
Racja, ale jesteś w szpitalu i chcemy zrobić ci jeszcze parę badań.- otworzyłam
szybko oczy, a światło i biel mnie oślepiły. W szpitalu? Co ja tu robię?!
-
Przepraszam, ale co się stało? Czemu tu jestem?
-
Czyli, że nic nie pamiętasz?- pokręciłam głową.- Eh.. Później ci wszystko
powiemy, a teraz wpuszczę tu twojego brata.- powiedziała i ruszyła do wyjścia.
Brata? Przecież jestem jedynaczką! W drzwiach pojawił się wysoki chłopak z
burzą brązowych loków i o zielonych oczach i jasnej cerze.
- Cześć
siostra.- powiedział i uśmiechnął się. Ma dołeczki.
- Czemu
ja cię nie znam? Nie mam brata, jestem jedynaczką.
- Od
dzisiaj masz przyrodniego brata. W sumie nie jednego.
- Co? Weź
się walnij w ten swój łeb. Ty powinieneś tu leżeć.
-
Czyli, że nie pamiętasz czemu tu leżysz?
- Brawo
geniuszu.- powiedziałam sarkastycznie.
- Wysil
się i sobie przypomnij.- zamknęłam oczy i fala wspomnień nagle mnie oblała..
Wracałyśmy z
Laurą z plaży. Pierwszego dnia lata. Autobus był pełny. Wieczór w porównani do
dnia był tragiczny. Zaczęło lać i zaczęła się burza. My z Laurą jako jedyne byłyśmy
spokojne. Nie spodziewałyśmy się niczego. Nagle autobus wpadł w poślizg. Ludzie
zaczęli krzyczeć. Autobus wjechał w barierki i spadł. Puf. Rozbił się. Krzyki
umilkły. Zapach krwi i martwych ciał wisiał w powietrzu. A potem światło i ciemność,
głosy i sama ciemność.
- I co?- byłam cała zalana potem. Ciężko
oddychałam.
- Ale jak… jak ja to przeżyłam? Przecież tam
było 20 m wysokości!
- Spokojnie. Dostałaś szanse na nowe, lepsze
życie.
- Jak to?
- Teraz jesteś aniołem ciemności.- co?! Nie mogę
uwierzyć, co ten palant do mnie mówi! Zaczęłam spadać i znów ciemność.
***
Pod wieczór miałam zrobione wszystkie
badania. Jutro rano wychodzę i „mój brat” ma mnie odebrać. Przez ostatnie minuty
przed snem pielęgniarka krząta się po pokoju.
- Miałaś duże szczęście. Ty i twoja
koleżanka. Jako jedyne przeżyłyście.- właśnie Laura! Co z nią , jest cała?
Spojrzałam na pielęgniarkę.- Ma taką samą bransoletkę jak ty .- odruchowo
złapałam się za miejsce gdzie zawsze znajduje się kawałek metalu. Nie ma!-
Spokojnie. Schowałam ci do torebki. Twój brat zostawił tu tylko ją i buty, bo
reszta by się nie nadawała do noszenia.
- Czy mogę zobaczyć się z Laurą?- zapytałam.
- Jutro wychodzi tak samo jak ty wraz z
bratem. Jutro się zobaczycie. Dobranoc.- wyszła. Od kiedy Connor jest w USA?
Przecież on mieszka w Irlandii. Dziwne. Potem znów zasnęłam.
***
Rano Harry przywiózł mi dresy, luźny top i
dosyć wyzywającą bieliznę. Skarciłam go wzrokiem i umyłam się w umywalce. Kiedy
się ubrałam wzięłam swoją torebkę i ruszyliśmy w stronę drzwi. Wychodząc
trafiliśmy na Laurę w towarzystwie jakiegoś chłopaka. To ma być jej brat? Nie
wiem czemu zamiast rzucić jej się na szyję posłałam jej słaby uśmiech. Ona się
na mnie skrzywiła i wyszła z tym swoim braciszkiem. Ukłucie w sercu było mocne.
- Nie przejmuj się nią. Ona już nie ma prawa
dla ciebie istnieć. Jest z czasów sprzed. Teraz żyjesz na nowo. Dopiero się
narodziłaś.- to było dziwne, ale w pewien sposób pocieszające. Wyszliśmy za
budynek. Rozłożył duże czarne skrzydła.
- Też takie będziesz miała za parę dni.-
czyli, że jestem aniołem.. Dał mi znak żebym się w niego wtuliła co też
uczyniłam. Wzbił się w powietrze.- Za godzinę będziemy…
***
Po godzinie wylądowaliśmy pod pięknym domem
nad wodą.
- To twój dom?- pokiwał głową.
- Chodź. Czas poznać niektórych twoich braci.-
weszliśmy. Dom był urządzony w kolorach bieli i czerni. Był śliczny. W salonie
siedziało trzech chłopaków.- Chłopacy czas poznać nową.- powiedział a oni posłusznie
spojrzeli w moją stronę.
- Cześć. Jestem Cece Drake.
- Zayn Malik- powiedział mulat.
- Liam Lolly Payne- powiedział szatyn obok
niego.
- Tack.- powiedział przystojny chłopak o
pięknych oczach. Były bardzo niebieskie. Przerażające, ale też piękne.
- Przedstaw się pełnym imieniem i
nazwiskiem.- powiedział H.
- Jest jedną z nas, tak? Przed nią nie muszę
się tak nazywać.
- Daj spokój, Tack.- powiedział Liam.Lolly.Lizak.Tack.Pineska
- Niech nie mówi.- powiedziałam. Zadzwonił
dzwonek do drzwi. Weszli tu jakiś chłopak z dwoma dziewczynami. Blondyna
pocałowała wszystkich chłopaków w policzek z wyjątkiem Tacka. Jego w usta.
Zdenerwowała mnie ta małpa.
- Cześć. Poznajcie jedną z nas. Cece Drake-
wskazał na mnie.
- Raven.- powiedziała ciemnowłosa
dziewczyna. Raven. Kruk
- Hunter.- Hunter. Myśliwy.
- Bee.- Bee. Pszczoła. Co oni mają za ksywy?
Bee usiadła na kolanach Tacka. Odejdź suko, bo pożałujesz. Raven i Hunter
usiedli blisko siebie. Bardzo blisko. Ja usiadłam koło Stylesa. Zaczęli gadać o
czymś czego nie ogarniałam. Skończyli po dwóch godzinach.
- No to wy się rozgośćcie, a my z Cece
jedziemy na zakupy.- wstał i pociągnął mnie za sobą do dużego samochodu.
Początek podróży minął nam w ciszy. On to przerwał.- Bierz co ci się tylko
podoba. Nie patrz na cenę i ilość.
- To jak za to zapłacimy.- zaczął się śmiać.
- Jesteśmy aniołami ciemności. My kradniemy/
- Aha.- nie chciałam zbyt dużo ukraść, ale
to było silniejsze. Ukradliśmy pełno par spodni, butów, bluz, koszulek,
kosmetyków i innych. Ledwo się załadowaliśmy. A najlepsze jest to, że nikt tego
nie zauważył. Harry pomógł mi to wnieść do jakiegoś przytulnego pokoju.
- Do póki tu mieszkasz to twój pokój. A
teraz się rozgość. Dobranoc.- i wyszedł. Wszystko poukładałam. Po skończonej
pracy uznałam, że muszę ukraść dużo poduszek, plakatów jakąś wieżę i inne
pierdoły. Wzięłam szybki prysznic. Umyłam i wysuszyłam włosy, które spięłam w
wysokiego kitka. Makijaż zmyłam. Położyłam się na łóżku i zaczęłam bawić się I
phonem Żadnych nieodebranych połączeń, nawet smsa. Tak miłość moich „rodziców”.
Przygarnęli mnie do siebie kiedy miałam prawie sześć lat. Nigdy nie mieli dla
mnie czasu. Nie przejmowali się mną ani moimi uczuciami. A no tak, bo to tylko
rodzice zastępczy… Puk.Puk.Puk.
-Proszę.- powiedziałam a w moim pokoju
pojawił się Tack.
- Cześć wpadłem sprawdzić jak się czujesz.-
powiedział. Teraz już dobrze.
- A dobrze, dziękuję.
- To dobrze.- zaczął mi się przyglądać.-
Ładnie wyglądasz bez makijażu, ale on czyni cię groźniejszą.- puścił mi oczko i
wyszedł. Na korytarzu zaczęła się kłótnia.
- Czemu muszę spać z Bee, a nie z Raven?!
- Bo Bee to twoja siostra Hunter!
- No i?! Wolę spać z Raven! Nie czyń z Bee
takiego niewiniątka.
- Słuchajcie, ja mogę spać z
Tackiem-powiedziała Bee.
- Świetny pomysł.- głos Raven.
- No.. dobra. Hunter i Raven, Tack i Bee. Spać.- I wszystko
ucichło. Było mi smutno, że Bee i Tack.. Eh. Po wielu próbach zaśnięcia udało
mi się wygrać ze słowami odbijającym się w mojej głowie. „Ładnie wyglądasz bez
makijażu, ale on czyni cię groźniejszą”…
------------------------
Pierwszy rozdział za nami. I jak wrażenia? :) Proszę o komentarze ;p Jutro następny .
Świetny! <3 Trcchę bohaterów dużo do zapamiętania ale musze dać rade. Czekam do jutra <3
OdpowiedzUsuńJak na razie świetny. Ciekawy pomysł i fabuła. Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńGenialnie się zapowiada :) Troszkę gubie sie w ich ksywkas ale z czasem to jakoś opanuje ;)) Pisz szybko nexta ;*
OdpowiedzUsuńFajny :)
OdpowiedzUsuńI love <3 you blog <3333333333333
OdpowiedzUsuń