wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 36



 CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
36. „Rachel”


Muszę się wam do czegoś przyznać. Okłamywałam was. Okłamywałam wszystkich.  A to kłamstwo narodziło się wraz z odejściem rodziców. Byłam wtedy mała i nierozumna, a i tak udało mi się okłamać wszystkich. Ale jak to się mówi „kłamstwo ma krótkie nogi”. To czternastu latach prawda musi wyjść na jaw. Przede mną stała moja starsza siostra Rachel. Nie mówiłam nikomu o  jej istnieniu z prostej przyczyny. Zostawiła nas. Uciekła miesiąc przed wypadkiem. Rodzicom było smutno z tego powodu. A teraz proszę państwa przede mną stoi we własnej osobie.
- Rachel?- za jąkałam się.
- Nie wierzę, że po tylu latach cię spotkałam.- powiedziała i próbowała mnie przyciągnąć do siebie, ale odskoczyłam. Zmieniła się. Postarzała. Teraz jest pewnie po trzydziestce. Ma czarne włosy, zielone oczy, pełno tatuaży, kolczyka w nosie i skąpy strój.
- Ależ Cece, nie uściskasz mnie?
- Dolly, kto to jest?- zapytał Tack odsuwając mnie od niej.
- To twój chłopak? Miło mi. Jestem Rachel, siostra Cece.- podała mu rękę, ale on tego nie zrobił. Ucieszyło mnie to.- Cece, nie bądź dziecinna.- prychnęłam.
- Czternaście lat.
- Co?
- Czternaście lat się nie widziałyśmy. Uciekłaś jak tchórz. Nie wiesz jakie piekło przeszłam.- wycedziłam przez zęby.
- Wiem. Rodzice strasznie wkurzają.- nie wytrzymałam i rzuciłam się na nią. W ostatniej chwili Tack mnie złapał.
- NIE. WAŻ. SIĘ. TAK. O NICH. MÓWIĆ. TY. WREDNA. MAŁPO.- te słowa ociekały jadem.
- Nie mów, że jesteś taka posłuszna i kochana. Sądząc po twoim wyglądzie wynika…
- Ty kurwa nic nie wiesz. Nic o mnie, o nich. Nie odzywaj się i wypieprzaj tam skąd przyjechałaś.- pociągnęłam Tack’a za sobą i wyszliśmy z restauracji.
                                                    ***
- Możesz wytłumaczyć mi to co się tam wydarzyło?- zapytał Tack kiedy byliśmy już w domu.
- Proszę cię, nie każ mi tego robić…
- Dolly.- powiedział poważnie. Westchnęłam.
- To była moja siostra. Nie widziałam jej od tak dawna. Nie chcę jej znać. Słyszałeś sam jaka jest wkurzająca.
- Tak, ale mogłaś się trochę pohamować wiesz?- otworzyłam szerzej oczy.
- Czy ty też oszalałeś?
- Ona chciała z tobą porozmawiać.
- Czyli, że to teraz moja wina?!
- Po części.- wściekła podniosłam się z kanapy. Ruszyłam do wyjścia.- Nie mów, że teraz wyjdziesz wielce obrażona.
- A żebyś wiedział, że to właśnie zrobię.- trzasnęłam drzwiami.
                                                  ***
W barze sączyły się smutne piosenki. Siedziałam przemoczona od ulewy, popijając piwo. Na głowie miałam kaptur. Wpatrywałam się w szklankę.
- Mogę?- uniosłam wzrok a tam stała Rachel.
- Jak musisz.- odparłam oschle, a ona się przysiadła.
- Możemy porozmawiać?
-Nie widzę takiej potrzeby.- zaczęłam nucić sobie piosenkę, która właśnie leciała.
- Lubię tą piosenkę.- wzruszyłam ramionami. Co mnie to obchodzi właściwie?- Rodzice nie będą mili nic przeciwko, że pijesz piwo?- posłała mi lekki uśmiech.
- Ty nic nie wiesz, prawda?
- A co mam wiedzieć?- uniosła swoje cienkie brwi.
- Oni nie żyją.- odparłam chłodno. Pobladła.
- Ale jak to?
- Zginęli w wypadku miesiąc po twojej ucieczce.- chciałam żeby obwiniła siebie. Jestem złą osobą? No cóż, tak bywa. A no i w końcu jestem aniołem ciemności. Czynię zło.
- Co się wtedy z tobą stało?- zapytała.
- No wiesz jako, że moja starsza siostra uciekła i nie miałam nikogo to pewnie trafiłam do domu dziecka.
- Przykro mi. Mamy jeszcze babcię w Georgii. A właściwie już nie. Zmarła dwa lata temu.- prychnęłam.
- Była stara. Ja byłam malutka. Ona była oschła. Musiałam tam trafić. Ale spokojnie. Po roku trafiłam do nieczułych snobów.
- Przykro mi…
- Wcale nie. Nie jest ci przykro. Tobie to nic nie robi. Uciekłaś jak tchórz. A ja wychowałam się sama. Nie rozumiem tylko co ty robisz w Newton. Ale nie chcę wiedzieć.- wstałam i chciałam już iść, ale powstrzymała mnie.
- Cece, chciałabym żebyś…
-------------------------------------
I jak? Co sądzicie o Rachel? Trochę was zaskoczyłam? Jak myślicie co Rachel chce powiedzieć naszej Dolly? Rozdział dodałam dzień wcześniej. NN pojawi się w czwartek lub poniedziałek, zależy czy wyjeżdżam. Liczę na wasze komentarze i zapraszam na bloga whatisatrue.blogspot.com

niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 35

 CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
35. „ Shut up, bitch”


- Tack?- zapytałam spokojnie.
- Co?- warknął.
- Nie denerwuj się. Będzie ok.- sama w to nie wierzyłam.- Harry, gdzie mamy ją porwać?
- Z moich cudnych źródeł wynika, że aktualnie jest w parku ze swoim bratem. Nic trudnego. Plan jest taki. Zayn udaje, że coś mu się stało i kładzie się na ziemi po czym ludzie gromadzą się wokół niego. Fred, który ma świra na punkcie przyrody będzie tak bardzo przejęty liśćmi, że nie zauważy kiedy to jego siostrzyczka zostanie zaciągnięta do samochodu. Zrozumiałe?
- Nie mogę ja udawać, że coś mi się stało?- zapytał Tack.
- Mógłbyś, ale jak już mówiłem, Zayn dał się złapać. Co się z tobą dzieje?
- Nie chcę mieć nic wspólnego z tymi ludźmi.- mruknął i się obrócił.
- Nie wnikam.
                                              ***
- Pomocy!- krzyknęłam kiedy Zayn udał omdlenie.- Proszę pomóżcie mu!- krzyczała, a wszyscy zebrali się wokół nas.- Polecę po mojego brata.  Zajmijcie się nim.- szybko opuściłam zbiorowisko i dołączyłam do Hazzy, Lolly’ego i Tack’a.- Załatwione.
- Świetnie. Cel jest na miejscu. Braciszek ogląda drzewka. Podchodzę do niej zagaduję, a wasza dwójka ją ogłusza i zgarnia. Dolly patrz czy nikt nie idzie.
- Ma się rozumieć.
Oczami Tack’a:
Jest tyle dziewczyn na świecie, ale to musiała być akurat ona. Musiała wyglądać tak samo jak kiedyś. Musiała tryskać tą swoją arogancją. Harry usiadł koło niej.
- Co taka piękna dziewczyna robi tutaj sama?
- Nie twój zasrany interes.- uśmiechnął się.
- Ostra wiedzę. Dobrze, że wiem co powinienem wiedzieć. Tak się składa, że twój braciszek ma pewnie zdjęcia, które muszą zostać zniszczone, a twój tatuś ma kasę. A ty posłużysz za okup.- za nim zdążyła coś powiedzieć złapaliśmy ją i zaciągnęliśmy do vana. Dolly wróciła z uśmiechniętym Zayn’em.
- Powinienem zostać aktorem.- oznajmił uradowany.
- Szczególnie z tym twoim „ nic mi nie jest” i odejściem z gracją.- wyśmiała go Dolly. Jest taka cudowna.
- Kim wy do chuja jesteście?- zaczęła wrzeszczeć Nathalie.
- Twoim koszmarem.- odparła Dolly i uśmiechnęła się. Posłałem jej uśmiech.
- Ale twarda jesteś.- prychnęła Nat.
- To ja mam worek na głowie i pyskuję?- i dyskusja się zakończyła.
                                               ***
Wrzuciliśmy ją do piwnicy.
- Ściągnij jej ten worek.- zwrócił się do mnie Styles. W ciągu sekundy pozbyłem się nakrycia.
- Alex?- zdziwiła się dziewczyna.- To naprawdę ty? Myślałam, że nie żyjesz. Z resztą jak każdy.
- I oby tak zostało.- warknąłem w jej stronę.
- Taki nabuzowany jak zawsze. To ma być jakaś zemsta?- zapytała z „przewagą”.
- Zamknij ryj. Chcemy zdjęć i kasy. Proste?- wysyczała blondynka.
- Dla mnie tak, bo nie jestem blondynką.- dziewczyna nie wytrzymała. Odrzuciła dzielący je stół na bok i dobrała jej się do gardła.
Śmieszyło mnie to i nie próbowałem ich rozdzielić.
Harry musiał to przerwać.
- Zabierz ją w tej chwili na górę i uspokój. My zajmiemy się okupem.- skinąłem głową i zabrałem dziewczynę na górę i roześmiałem się.

- Co cię tak bawi?
- To, że jesteś taka waleczna.- przyciągnąłem ją do siebie. – Dzięki tobie nie muszę już chyba patrzeć na tę sukę.
- Oby. I ty z nią byłeś?- zapytała unosząc brwi.
- Byłem młody i głupi.- nie wiem czemu powód mojej śmierci mnie teraz tak bawił i nie byłem poważny. Czy ta dziewczyna mnie tak zmienia?
Oczami Dolly:
Pod wieczór wszystkie zdjęcia i kopie były zniszczone. Teraz jedziemy odebrać hajs i oddać tą wywłokę. Umówiliśmy się nad jeziorem. Harry, Liam i Zayn wyszli coś załatwić, a nasza trójka została w samochodzie.
- Czemu zniknąłeś? Co się stało tamtego wieczoru?- zaczęła dziewczyna.
- Zacytuję: „nie twój zasrany interes”.- warknął.
- Wiesz jaka to była głośna sprawa? Rodzice Jake’a mieli poważne kłopoty. Ten nóż, twoja krew. Odpowiedz mi. Nawet nie wiesz jak mnie to zastanawia.
- Jestem gangsterem. Jestem inny niż kiedyś. Nie zdradzę ci tego.- pojawił się Harry.
- Zbieraj się- zwrócił się do dziewczyny.
- Żegnaj, Alex. Miło było cię znowu zobaczyć.- pocałowała go w policzek, a on jak sparaliżowany odskoczył.
- Wszystko dobrze?- zapytałam.
- Tak.- przez kolejne ½ godziny czekaliśmy. Po tym czasie wrócili z kwotą pół miliona.
- Jedziemy na sytą kolację.- uśmiechnął się i zabrał nas do jednej z lepszych restauracji w Newton.
- Uśmiechnij się.- próbowałam go przekonać.
- A dostanę nagrodę?- zapytał. Uśmiechnęłam się i złączyłam nasze usta w lekkim pocałunku.
- Cece?- usłyszałam znajomy mi głos. Świat zamarł. Ziemia się rozstąpiła. Czas stanął. Moje kłamstwo właśnie dobiegło końca…
 ----------------------------------------
Może   być? Mam nadzieję, że się podoba. Dziękuję za komentarze i liczę na kolejne. W środę postaram się dodać nn. Nie było jeszcze osoby, która pojawiła się pod koniec, ale mam pytanie. Macie podejrzenia kim ten ktoś jest i o jakie kłamstwo chodziło? A co do pytania o Harry'ego w późniejszych rozdziałach się okaże jak zginął i dostaniecie odp.

sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 34



 CZYTASZ= KOMENTUJESZ!!!
skoro TRUDNO ZOSTAWIĆ CI KOMENTARZ, TO CHOCIAŻ ZAZNACZ W ANKECIE SWOJĄ OPINIĘ!!!
34. „Secret”


- Naprawdę chcesz mi to zdradzić?
- Pod warunkiem, że nigdy, przenigdy nikomu nie powiesz. Nikt tego nie wie. Nawet Harry. Obiecujesz?
- Obiecuję.- wziął głęboki wdech i zastanawiał się jak zacząć.
Nathalie
- To było jakieś dwa lata temu. Ostatnia klasa liceum. Do naszej klasy doszła pewna Norweżka o imieniu Nathalie. Od razu się wyróżniała. Miała na sobie białą sukienkę w czarno-czerwoną kratkę, czarny sweterek, glany, niebieskie, długie włosy, piękne, niebieskie oczy podkreślone grubymi kreskami, wisiorek z literką N i była strasznie blada. Trudny charakter. Twarda, pyskata, uparta. Wszyscy ze szkoły próbowali ją poderwać. A ja byłem tego czasu tzw. bad boy'em. ’o i udało mi się ją zdobyć. Tylko to nie był związek bez przyszłości. A przynajmniej z mojej strony. Pokochałem ją. Chciałem z nią spędzić resztę moich dni. Po zakończeniu roku wszyscy poszli na imprezę do jednej ze szkolnych gwiazd. Nat odciągnęła mnie na bok i oznajmiła, że to koniec. Powiedziała, że i tak wraca do Norwegii, że tam ma chłopaka, z którym przechodzili trudne chwile, ale jest ok. Po prostu mnie wykorzystała. A po tym dumnie ruszyła do drzwi i wyszła. Wściekłem się. Byłem pod wpływem. Wziąłem kuchenny nóż i udałem się nad jezioro, które było dosyć blisko. Przeciąłem sobie tętnice. Leżałem i krwawiłem. Umierałem. I umarłem. Miałem dziwny sen i wybrałem ciemność. Po dwóch dniach obudziłem się. Zdziwiony tym, że żyję ruszyłem w stronę domu gdzie była impreza. Stała tam policja i dzieciaki, które były na imprezie. Usłyszałem, że chodzi o mnie. Chciałem wyjść i się pokazać, ale pojawił się Harry. Powiedział, że nie mogę. Zabrał mnie do siebie i wszystko wyjaśnił. Parę dni później nastąpiło moje Odrodzenie. Nadano mi imię Tack ze względu na charakter. Od tamtej pory nigdy nikogo nie kochałem. I to w zasadzie tyle. – wpatrywałam się w niego.- To dlatego jestem taki…
- Odpychający?- uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Dokładnie. To dlatego czasami daję się ponieść emocją i być czuły, a potem staje się twardy.
- Czyli, że ze mną nic nie jest nie tak?- zapytałam z nadzieją.
- Jesteś inna, ale to mi się w tobie podoba. Boję się spróbować, bo może znowu kiedy się zakocham zgnieciesz moje serce.
- Nigdy bym ci tego nie zrobiła.- powiedziałam szczerze.
- I tak potrzebuję czasu… - zaczęliśmy powoli się do siebie zbliżać. Puk. Puk. Przeklęte pukanie.
- Tack, zbieraj się. Jest akcja. – powiedział Zayn.
- A ja?- zapytałam.
- Harry powiedział, że powinnaś odpocząć.- wstałam.
- Dam radę.- uśmiechnął się.
- Zuch dziewczyna. Ostrzegam tylko, że może polać się krew.- wzdrygnęłam się, ale i tak postanowiłam z nimi pojechać.
W samochodzie zapytałam loczka o szczegóły.
- KTOŚ był nieostrożny i musimy teraz odzyskać pewne zdjęcia, a przy okazji może zbijemy niezłą sumkę.- powiedział patrząc na Zayn’a.
- Teraz to moja wina?
- Tak. Plan jest taki. Porywamy dziewczynę. Jej starszy brat ma zdjęcia. Niszczymy je i sprawdzamy czy nie ma kopii. A od ich ojca, który ma firmę wyciągamy hajs. Jasne?
- Jasne.
- A kim są ci szczęściarze?- zapytałam.
- Rodzinka Nesbo.- tak aż podskoczył.- Coś nie tak?
- A imiona?- zapytał przerażony.
- Ojciec Jo, dzieci Fred i Nathalie.- Tack pobladł. Nie, nie, nie. To nie możliwe!
- Do kurwy nędzy.- powiedział i już się nie odzywał.
---------------------------------
Krótki, ale myślę że dosyć ciekawy. Zaskoczone jego śmiercią? Co powiecie o Nathalie? Przykro mi, że jest mało komentarzy, ale chociaż parę osób raczyło zaznaczyć w ankiecie. Mam nadzieję, że przybędzie tego i tego. Jak mi się uda jutro nn.