poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 22

 CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
22. „ See you later”


- Czyli, że my kiedyś…- zamilkłam.
- Przyjaźniliśmy się.- dokończył.- Ale wtedy mieliśmy po cztery lata, a ja wyprowadziłem się do Portland… Jezu, ale się zmieniłaś…- uśmiechnął się smutno.
- Ty za to tylko urosłeś.- pokazałam mu język.
- Widzę, że jeszcze nie zmądrzałaś.
- I kto to mówi?- udałam oburzoną.
- Dobra, cicho. Lepiej wracajmy, bo zaczną się niepokoić.- wróciliśmy na dół gdzie dalej trwała huczna zabawa. Wypatrzyłam Cona w tłumie, który bacznie się czemuś przyglądał.

- Co tak obserwujesz?- zapytałam, a on podskoczył.
- Wystraszyłaś mnie.
- Może o to chodziło.- zaśmiałam się.- No to kogo podglądasz?
- Nikogo.- nie uwierzyłam mu. Uniosłam brwi.- No dobra. Znasz ją?- wskazał podbródkiem na Twiggy.
- Tak, to jest Sue. Zaraz, czekaj. Czyżby wpadła ci w oko?- zapytałam i szturchnęłam go w ramię.
- Nie, że od razu mi się podoba. Po prostu miło się na nią patrzy,.
- Na co ty jeszcze czekasz, tygrysie?
- Myślisz, że mam u niej szansę?
- Zaraz się przekonamy.- Connor ruszył w kierunku Twiggy. Był spięty. Podszedł do niej i powiedział cześć. To już coś.
Oczami Connora:
- Cześć.- powiedziałem.- Jestem Connor.- uniosła swoje szare oczy na moją osobę. Uśmiechnęła się.
- Jestem Sue, ale możesz mi mówić Twiggy.- odsłoniła swoje białe ząbki.
- Ładne imię dla tak ładnej dziewczyny.- przewróciła oczami.
- Chcesz się umówić, prawda? Proszę cię, nie baw się w jakieś podlizywanie tylko przejdź do konkretu.
- To umówisz się ze mną?- zapytałem z nadzieją.
- A rozluźnisz się?- pokiwałem głową.- No to chodź słońce,- puściła mi oczko i ruszyła przodem. Jak na metr sześćdziesiąt jest pewna siebie. I to jeszcze bardziej mnie pociąga.
Oczami Tristana:
- Sara?- zapytałem moją dziewczynę.
- Hmmm?
- Mam dość nietypowe pytanie. Czy jesteś aniołem?
- Skąd ten pomysł?
- Twój brat nim jest i pomyślałem, że ty też…
- A skąd, wiesz że Jake jest aniołem?!
- Widziałem go. To odpowiesz mi?
- No emm… No tak jestem…
- Czemu dowiaduję się tego dopiero teraz? Całe moje życie było oparte na tym, że anioły istnieją i trzeba je zdemaskować… Nie wierzyłem w to. I ty o tym wiesz… Dziękuję ci bardzo.- ruszyłem do drzwi.
- Tristan proszę nie odchodź…- w jej oczach stanęły łzy.
- Sara, muszę się przejść. Daj mi trochę czasu. Za godzinę wrócę.- wyszedłem. Czyli, że mój ojciec miał rację. Oni istnieją…
Oczami Dolly:
Siedziałam w ogrodzie samotnie. Muszę chwilkę odpocząć. Con i Sue zniknęli. Bee i Tris też. A Raven i Hunter również. Do Tack’a się nie odzywam. Nagle usłyszałam syczenie. Tylko nie obłąkani. Zerwałam się na równe nogi. Nie zdążę do domu. Muszę się schować w tym ogromnym ogrodzie. Szybko szłam przed siebie. Gdzie można się schować tak by nikt cię nie znalazł? Myśl, Dolly. Myśl. Koło strumyka( mówiła, że ogród jest wielki) jest mała jaskinia. Idealnie. Przez mój metr 85 cm miałam problem, ale udało się. Syczenie jest coraz bliżej. Bliżej. Poczułam dotyk na ramieniu. Chciałam krzyknąć, ale ktoś zasłonił mi usta.
- Czemu sama chodzisz o tej porze?- warknął Tack.
- Było mi duszno, z resztą nie twoja sprawa.
- Ciszej.- uciszył mnie.
- Zmuś mnie.- mruknęłam zła.
- Sama tego chciałaś.- wpił się w moje usta. Czemu on tak dobrze całuje?
-------------------------------------
Przepraszam, za długość i treść. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Proszę o komentarze każdego. To dla mnie ważne. Zapraszam też na moje pozostałe blogi. NN w czwartek prawdopodobnie.
1. Co sądzicie o pocałunku?
2. Co będzie potem?
3. Jak ułożą się sprawy Bee i Trisa?
4. Jak ułożą się sprawy Cona i Sue?


sobota, 29 marca 2014

Rozdział 21



 CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
21. „Party Time and Find Old Friends”


- Dolly, to nie powinno mieć miejsca.- powiedział z lekko załamanym głosem i opuścił taras. Stałam tak chwilę jeszcze wpatrując się pusto w gwiazdy.
-Czemu nie mogę być teraz z wami?- szepnęłam i wróciłam do łóżka. Tack leżał maksymalnie blisko ściany. Ja położyłam się na krawędzi. Zajebiście…
                                                     ***
- Pospiesz się.- mruknął Tack, wieczorem następnego dnia.
- Już idę.- warknęłam wychodząc z domu.- To tylko impreza. I tak na początku jest sztywno. Po co się spieszyć?
- Po to, że tak mówię.- warknął. Wsiedliśmy do samochodu i ruszył z piskiem opon.
- Przekraczasz dozwoloną prędkość.- powiedziałam.
- No i co z tego?
- No i to z tego, że policja karze nam zjechać na pobocze.- przeklął pod nosem i zjechał na pobocze.
- Jakiś problem panie władzo?- zapytał ze sztucznym uśmiechem.
- Przekroczył pan dozwoloną prędkość. Czy zażywał pan alkohol lub środki odurzające?
- Skądże.- powiedział.
- I tak musimy to sprawdzić.- czas działaś. Udałam, że ktoś do mnie dzwoni.
- Co?!- oboje spojrzeli na mnie.- Jeszcze nie teraz! Zatrzymała nas policja, bo Alex przekroczył dozwoloną prędkość! Jake wiem, że to ma być jedna z najwspanialszych chwil waszego życia, ale zrozum… Postaramy się być jak najszybciej.- udałam, że się rozłączyłam i zwróciłam się do Tacka- Jake chce się już oświadczyć Annabel… Och my nie możemy tego przegapić!- dramatyzowałam. Policjant westchnął.
- Jedźcie, ale macie nie przekraczać prędkości!- pogroził nam i wrócił do swojego pojazdu.
- Nie ma za co, a teraz jedź.- ruszył.
- Nie musiałaś.
- Ale chciałam.- mruknął coś pod nosem i przyspieszył. Droga minęła nam w ciszy…
                                                   ***
- Connor!- krzyknęłam i przytuliłam blondyna, który przy mnie był bardzo niski.
- Cece!- odwzajemnił uścisk.- Jak miło cię znów zobaczyć.
- Tak ciebie też- podeszliśmy do Raven, Huntera, Trisa i Bee. Oprócz naszej gromadki było pełno nieznanych mi osób. Muzyka głośno grała, było dużo alkoholu. Większość tego wieczoru spędziłam z Conem. Tacka mam w dupie. Co ja będę się nim przejmować? Pfff.. Poszłam do łazienki gdzie wpadłam na Bee.
- I jak tam?- zapytałam.
- Lepiej być nie mogło.- uśmiechnęła się. Widać, że Tristan dobrze na nią wpływa. Od razu lepiej się z nią gada.- A u ciebie?
- No całkiem nieźle ci powiem.
- Chodzisz z Connorem?- zapytała.
- Nie. Niby czemu?
- Bo wyglądacie jak para. A z Tackiem?
- Tym bardziej nie. A z nim niby czemu?
- Widziałam go, jest wściekły że bawisz się z Conem, a nie nim.- prychnęłam.
- Mam go w dupie. I on też powinien mnie mieć.
- Czemu?- zapytała z troską.
- Ahh nie ważne. Ja wracam.- posłałam jej uśmiech i wyszłam przed dom. Ten widok mnie zdziwił. Hunter, Tristan i Con świetnie się RAZEM bawili.

- Nie było mnie chwilę, a tyle się zmieniło.- zaśmiałam się.
- No widzisz. Ej Connor, chodź mi pomożesz.- pociągnął go za sobą Hunter, a ja sama zostałam z Trisem.
- Fajna impreza.- skomentowałam.
- Też tak uważam. Ej, Cece? Czy my kiedyś się gdzieś nie spotkaliśmy? Kojarzę cię, ale nie jestem pewien skąd.
- Wiesz, że ja ciebie też kojarzę?
- Pójdziesz ze mną na chwilę do mojego pokoju? Mam tam coś i muszę ci to pokazać.- pokiwałam niepewnie głową i ruszyłam z nim na górę. Zaczął grzebać w szufladach.- Mam.- pokazał mi starą fotografią, a ja ze zdumienia otworzyłam buzię. To ja…

-------------------------------------
No i jak wam się podoba nowy rozdział? Troszkę zaskoczeni? Może nawet bardzo? Proszę o komentarze. Są one dla mnie bardzo ważne. NN pewnie jutro, chyba że będzie mało komentarzy...
1. Jak teraz potoczy się akcja pomiędzy Trisem a Dolly?
2. Czy Con i Dolly będą razem?
3. Co będzie pomiędzy Tackiem a Dolly?

czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 20




 CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
Rozdział dla Sabiny Styles za wspaniały szablon :))
20. „Last First Kiss”

- Wychodzę.- oznajmiłam Tack’owi kierując się do drzwi.
- Dokąd?- zapytał .
- Umówiłam się z Conem. Wrócę późno.- już miałam zamiar wyjść, ale on mnie powstrzymał.
- Nigdzie nie idziesz.- warknął.
- Nie zabronisz mi.- syknęłam i wyszłam na korytarz.
- A założymy się?- złapał mnie za rękę i zmusił do popatrzenia sobie w oczy. Jego oczy były zimne i rozdrażnione.
- O, a co to taka kłótnia o poranku?- zapytała pani Kowalska. Obie właśnie wróciły z porannego spaceru.
- Ah to nie kłótnia. Po prostu moja ukochana dziewczyna nie zważa na moje prośby dotyczące jej zdrowia.- powstrzymywałam śmiech.
- A co jest w ciąży?- Tacka zamurowało. No dalej, ja czekam.
-Niestety, nie udało mi jej się jeszcze namówić. Po prostu się o nią martwię.
- Och jak słodko. Ale dziewczyny nie lubią być trzymane pod kluczem.- puściła mi oczko.
- No właśnie. Ja lecę kochanie, będę wieczorem. Nie martw się o mnie. Do widzenia.- pospiesznie wyszłam z budynku nie czekając na żadne sprzeciwy. No dobra. Szybko udałam się do centrum Newton. Do małej kawiarenki.  Czekał już tam na mnie Connor.
- Heja misiek.- dałam mu całusa w policzek
- Heja, kicia.- usiadłam naprzeciwko niego.- Spóźniłaś się.
-Tak, mała potyczka z Tackiem, nic wielkiego.- wzruszyłam ramionami.
-UUUU. To teraz z nim mieszkasz?
- Muszę.- a może chcę? A może on też tego chce? Bo to on oznajmił, że u niego mieszkam i koniec dyskusji. Może mu zależy? Może mu się podobam?  Chociaż nie chciał mnie pocałować… Sama już nie wiem.
- A tak z innej beczki, wiesz, że wraz ze swoim towarzyszem przychodzicie do nas za tydzień na lunch?
- Co kurczę?
- Widzę, że się cieszysz.- zaśmiał się.
- To nie jest zabawne. Nie chcę widzieć twojego ojca.
- Nie dziwię ci się. To mogę z nim pogadać, a ty pogadaj z Tackiem i może coś wymyślicie.
- A co go obchodzi to co ja czuję? On chce wykonać jak najlepiej swoją rolę i tyle.- pokręcił głową.
- Nawet nie wiesz jak on na ciebie patrzy…
- No jak?- uniosłam brew.
- Sama odpowiedz sobie na to pytanie.- czy on sugeruje że JA podobam się TACK’OWI? Zrobiło mi się miło. Tylko czemu?
                                                  ***
- Wróciłam!- krzyknęłam wchodząc do mieszkania koło dziewiętnastej.
- To świetnie, a teraz idziemy na kolacje do pań Kowalskich. A jak się zapytają jak się poznaliśmy to ty teraz coś wymyślisz.- złapał mnie za rękę i wywlókł z mieszkania. Zadzwonił. Otworzyła nam ta milsza pani. Ze sztucznym uśmiechem usiedliśmy na kanapie.
- Och jacy wy słodcy.- podniecała się pani Marta.- A gdzie się poznaliście?
- Pozwolę opowiedzieć Cece o tej cudnej chwili.
- A więc… To było w zeszłe lato. Mieszkaliśmy w tym samym hotelu z Paryżu. Dwa dni przed moim powrotem miałam wieczorem wejść na wieżę Eiffla. Szłam razem z grupą dopóki nie wpadł na mnie Alex. Wydarłam się na niego. Pobiegłam za resztą grupy, ale moja szansa na wejście na szczyt przepadła. Byłam smutna. I nagle pojawił się znów on. Powiedział, że wypadł mi telefon, na którym jest już jego numer i czy skuszę się na kolację. Zgodziłam się. A wieczór był przecudowny. I to w zasadzie tyle.- ledwo powstrzymywałam łzy.
- Ale piękna historia!
- Wiem…
                                            ***
Nie mogłam zasnąć. Co chwilę przewracałam się z boku na bok. Tack smacznie spał. Mam dość. Po woli podniosłam się z łóżka i wyszłam na taras. Oparłam się i poręcz i wpatrywałam się w gwiazdy.
- Czemu nie śpisz?- nie odwróciłam się do niego.
- Wspomnienia…
- To co tam opowiedziałaś już kiedyś się zdarzyło, prawda?
- Moi rodzice się tak poznali. To zabawne… Miałą wtedy trzy latka kiedy mi to opowiedzieli, a ja to pamiętam… Czy czsami można nagiąć zasady i wrócić do małego dziecka?- zapytałam z nadzieją. Stanął obok mnie.
- Widziałaś ich ciała?- zapytał.
- Tak.
- Oni nie żyją…
- Wiem. Po prostu tak cholernie tęsknię…-  Odwrócił mnie w swoją stronę.
- Dolly… Oni by wybrali Światło i by wrócili…- powiedział pewny.
- Skąd to wiesz?
- A czy to ważne?
- Nie… Dziękuję.- podniosłam na niego wzrok. Nie wytrzymam. Przybliżyłam nasze twarze, a on się nie odsunął. Dał się pocałować…

------------------------------------------
I jak? Może być? Dziękuję za komentarze i mam nadzieję, że chociaż tyle będzie. Niech każdy skomentuje nawet "przeczytałem" choć nie pogardzę dłuższą wypowiedzią ;) NN w sobotę. Zapraszam na moje pozostałe blogi. :P A i co sądzicie o nowym wyglądzie bloga? ^^