czwartek, 8 maja 2014

Rozdział 40



 CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
40. „ Home and old friends”


- Cece, naprawdę musisz wyjeżdżać?- zapytała Talia kiedy kończyłam pakowanie mojego niewielkiego bagażu.
- Muszę słonko. Tam jest mój domek. Spokojnie jeszcze kiedyś się zobaczymy.- pocałowałam małą w czubek głowy.
- Ciociu!- zawołał Oscar, który wszedł do pokoju.- To dla ciebie.- podał mi rysunek z piątką ludzi. Byli oni podpisani. To była nasza rodzinka. Muszę przyznać, że chłopak ma talent.
- Oh dziękuje.- podniosłam go i mocno przytuliłam.
- Podoba ci się?
- Bardzo.- pokiwałam głową.
- Widzę, że dzieci nie dają ci odejść. Może to znak?- zaśmiał się Jim.
- Chciałabym zostać, ale musze tam wrócić.- oznajmiłam i pożegnałam się z dziećmi. Zeszliśmy na dół.
- Do zobaczenia, siostrzyczko.- pożegnała się Rachel mocno mnie przytulając.
- Cześć.- odwzajemniłam uścisk i poszłam z Jimem do samochodu. Droga zajęła nam kwadrans. Pożegnałam się z nim i poszłam na  samolot do Portland gdzie miała odbyć się jakaś impreza aniołów.
                                                 ***
Ruszyłam w kierunku wyjścia. Rozglądałam się za kimś znajomym. Nie musiałam długo czekać.
- Dolly!- odwróciłam się i zobaczyłam czwórkę dobrze znanych mi chłopaków. W moje objęcia wpadli Hunter, Tris, Con i Andy.

- Jak ja się za wami stęskniłam!- nie chciałam wypuszczać ich z naszego uścisku.
- My za tobą też.- powiedział Tris.
- Dużo mnie ominęło?- zapytałam.
- No trochę. Ale dowiesz się tego jutro, bo teraz jedziemy na zgrupowanie.- oznajmił Hunter i wziął moją walizkę.
- A wasza trójka też idzie?- zwróciłam się do pozostałych.
- Wiem, że nas nie chcesz wiedzieć, ale musisz nas jakoś przetrwać.- odpowiedział Con.
- Chodzi mi o to, że wy jesteście…
- Ludźmi? Tak wiemy, że o to chodziło. Harry pozwolił nam być z wami.- pokiwałam głową.
- Rozumiem.- poszliśmy do pojazdu.
                                                  ***
Kiedy odwieźliśmy moje rzeczy do domu nikogo nie było. Pół godziny potem znaleźliśmy się w lesie. Było pełno aniołów, prezentujących swoje wielkie czarne skrzydła. Szłam mówiąc cześć nawet tym których nie znałam. Zauważyłam Raven i Sue. One mnie też zauważyły. Chwilkę po tym przytulałyśmy się i śmiałyśmy jak głupie.
- Nie wierzę, że już wróciłaś.- powiedziała Raven.
- Minęło pięć miesięcy…- dodała Twiggy.
- Dla mnie to była cała wieczność.- skomentowałam. Poczułam dotyk na moich policzkach. Odwróciwszy się ujrzałam wyszczerzonych Zayn’a i Liam’a. Ich tez przytuliłam.
- Zaza i Lolly!- krzyknęłam.
- Nasza malutka Dolly.- pogłaskał mnie Liam.
- Mała i bezbronna.- zaśmiał się Zayn.
- Zabawne.- przewróciłam oczami.
- Dla nas tak. Słońce, Harry kazał ci się znaleźć i to raczej był rozkaz, a nie prośba.- moje serce przyspieszyło. Mój kochany Hazz. Mój przyszywany braciszek. Przeprosiłam ich i zaczęłam szukać go w tłumie.
- Harry! Widziałeś Harry’ego? Harry!- jeden anioł powiedział, że właśnie przyjechał. Ruszyłam w wyznaczonym kierunku i ujrzałam Styles’a. Zaczęłam biec. On też. O mało się nie rozpłakałam  w jego uścisku.
- Dolly!
- Nienawidzę cię za to.- zaśmiałam się. On nie był sam. W raz z nim była prześliczna zielonooka blondynka o jasnej cerze i niewielkich szarych skrzydłach. Co to ma być?
- Jestem Cece, ale możesz mi mówić Dolly jak wszyscy.- podałam jej dłoń, którą uścisnęła.
- Diana.
- No to się już znacie. Dolly zaopiekujesz się nią? Muszę coś załatwić.
- Dla ciebie wszystko Hazza.- posłałam mu uśmiech i pociągnęłam za sobą dziewczynę.- Ty i Harry jesteście parą?
- Nie. Jesteśmy przyjaciółmi.- trochę mnie irytowała. Wydaje się miła, ale to chyba właśnie mnie wkurzało. Była taka sódka, niewinna, a zarazem ostra i wredna. Była inna niż wszyscy tu obecni. Przyciągała spojrzenia. Była zjawiskowa. Nie mów mi tylko, że jesteś zazdrosna. Kazałam jej usiąść koło Zayn’a, a ja w tym czasie odpowiedziałam na parę pytań młodszych aniołów. Obserwowałam ich. Wymienili parę zdań, Zayn oddał jej piwo i poszedł z Sylvią, jedną ze znanych mi anielic.
- Zaakceptował cię.- oznajmiłam przysiadając się do niej.
- Skąd wiesz?
- Oddał ci swoje piwo. W ten sposób to zrobił.- ze mną też tak było. Skoro Malik zaakceptował ją to czemu ja nie miałabym? Przecież nic mi nie zrobiła.
- Dolly, chodź. Musisz coś obczaić.- zrobiło mi się ciepło. Doskonale znam ten głos. Czemu wcześniej go nie szukałam? Czemu zajęłam się wszystkimi, a nie nim? Tack…
- Poradzisz sobie prawda?- zwróciłam się do dziewczyny, a ona skinęła głową. Ruszyłam za chłopakiem, który stworzył między nami dość dużą przestrzeń. Prowadził mnie w głąb lasu. Posłusznie szłam. Zatrzymał się, a ja skróciłam naszą odległość do minimum.
- Tęskniłam.- powiedziałam i go pocałowałam. On odwzajemnił nasz długo wyczekiwany pocałunek. Dość długo trwał. Kiedy się oderwaliśmy Tack wydawał się smutny.
- Ja też tęskniłem.
- To, że miałam coś obczaić było przykrywką?- uniosłam brwi.
- Słabe, nie musisz mi mówić. – cos było nie tak. Był smutny.
- Co się stało?- teraz był nieobecny.
- Zdradziłem cię…- poczułam ból.
- Jedna noc niczego nie zmieni.- spojrzał na mnie wściekły.
- To trwało trzy miesiące!- łzy napływały mi do oczu.
- Z kim?- wyszeptałam.
- Nathalie.- powiedział i zostawił mnie. Rzuciłam się na ziemię i zaczęłam płakać. Teraz równie dobrze mogłam umrzeć…
-------------------------------
Heja ;* Kojarzymy Dianę i tą scenkę z ich spotkania? Jak wam się podoba? Co sądzicie o zachowaniu Tack'a? Co będzie dalej? Liczę na komentarzy, które znów ubywają. NN w poniedziałek zamierzam dodać, bo jutro rano wyjeżdżam na cały weekend. 

3 komentarze: