piątek, 7 marca 2014

Rozdział 14



 CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
14. „Pomagaj potrzebującym…”

- Dolly…- odezwał się Tack. Siedziałam przodem do okna wpatrującym się w księżyc.
- Czego?!- warknęłam.
- Przyszedłem ci wszystko wyjaśnić…- prychnęłam.
- Teraz?
- Tak. Teraz. Oglądałaś kiedyś ten serial dla dzieci „ Wróżkowie chrzestni”?- zdziwiłam się.
- Yyyy tak… A co?- patrzyłam na niego jak na idiotę.
- Tam był taki wredny nauczyciel, który próbował udowodnić, że wróżkowie istnieją. Pamiętasz?
- Tak, on lubił stawiać pały.- zaśmiał się.
- Nie wyczuwam w tym podtekstu, wcale. A na serio to w rzeczywistości jest podobna organizacja. Oni próbują zdemaskować anioły. Ale nie mają destępu do niektórych informacji , a ma do nich dostęp Ball. Mieli poczekać jeszcze parę miesięcy za nim by wszystkiego się dowiedzieli, ale już nie wytrzymywali i chcieli wziąć okup za Connora tzn. te informacje, a że ty byłaś pod ręką czemu by mieli nie zgarnąć jakieś sumki?
- Czyli dlatego pracujesz u Balla? Żeby mieć kontrolę nad sytuacją?
- Dokładnie.- teraz zaczynałam coś rozumieć.
- A co Ball ma za informacje?
- Ma projekty do wszelkich maszyn, a oni mogli by je wykorzystać do machiny wykrywającej nas.- otworzyłam szerzej oczy.
- Nie wierzę…
- A Harry wymyślił plan żeby wysłać Bee jako praktykantkę wprost w sidła tej organizacji, mieliśmy jej pilnować, ale ona zniknęła…- i wszystko stało się jasne.
- Czemu on to zrobił?! Przecież jej może się coś stać!
- Tak wiem.- powiedział Harry, który wszedł do pokoju.
- I co zrobimy?- zapytałam.
- Mam plan, ale bardzo ryzykowny. Nawet bardzo.
-Nie mów mi tylko, że główną część wykona Dolly.- mruknął Tack, a ja spojrzałam pytająco na Hazze.
- Będzie musiała wyciągnąć kogoś z budynku, a my zrobimy resztę. Zgadzasz się?- zwrócił się do mnie.
- Co mam zrobić?- uśmiechnął się.
- A więc zrobimy tak…
                                                 ***
Następnego dnia wchodzę do siedziby tej dziwnej organizacji. Wchodzę, uśmiecham się i podchodzę do recepcji.
- dzień dobry, czy mogłabym zobaczyć się z Tristanem McVeyem?- zapytałam, a recepcjonistka uniosła znudzony wzrok.
- Była pani umówiona?- zapytała ze sztucznym uśmiechem.
- Nie, ale to naprawdę ważne.
- Kochana, każdy tak mówi. Przyjdź jak będziesz umówiona.- no to czas zrobić scenę.
- No cóż, pan Ball mnie przysłał, ale skoro mam się umówić na wizytę. No cóż, wrócę kiedy indziej.- zrobiłam parę kroków.
- Proszę zaczekać! Trzeba było mówić od razu, że jest pani od pana Balla.- proszę za mną. Poprowadziła mnie korytarzami ozdobionymi w obrazy o tematyce aniołów.- Proszę zapukać, a potem wejść.- powiedziała i zostawiła mnie samą. Weszłam. O dziwo ujrzałam młodego chłopaka, może rok starszego ode mnie.
- Yyy przepraszam. Szukam pana Tristana McVeya.
- I znalazłaś.- uśmiechnął się.- W czym ci pomóc piękna?

- Pan Ball mnie przesyła do pana. Chciałabym z panem porozmawiać.- spojrzałam na okno.- Ale dzisiaj piękny dzień! Może przejdziemy się gdzieś, a nie będziemy siedzieć w dusznym biurze?- zmusiłam się na uśmiech.
- Czemu by nie?- wstał. Był mojego wzrostu. Czyli 185 cm. Wyszliśmy z budynku.- Więc po co pan Ball cię przesyła? Chce już zawrzeć umowę? I czemu do mnie, a nie np. do mojego ojca?- dostałam sygnał.
- W sumie? Pan Ball mnie po nic nie przysyła.- zdziwił się.- Przysyła mnie Harry.- uśmiechnęłam się szeroko, a wtedy chłopacy go ogłuszyli i wepchnęli do auta.
- Dobra robota.- powiedział Loczek. I ruszyliśmy.
                                             ***
Przywiązaliśmy go do krzesła w tej piwniczce, gdzie dostałam skrzydła i nowe imię. Świeciła jedna żarówka. Obecni byli Harry, Zayn, Liam, Tack, Raven, Hunter i ja. Nasz McVey się obudził i patrzył na nas z przerażeniem.
- Co wy ode mnie chcecie?- wydarł się.
- Fajnie jest być przetrzymywanym co?- zapytał Harry.- Tak się składa, że ta śliczna blondynka, była przetrzymywana razem z młodym Ballem. Jak to się mówi oko za oko.
- To nie ja wymyśli…
- Gadaj gdzie ona jest kurwa!- wrzasnął Hunter.
- Uspokój się.- powiedział Hazz.
- Nie będę spokojny! Gdzie jest moja siostra?- wrzasnął.
- A czemu miałbym wam to powiedzieć?- dostał w ryj od Huntera.
- Gadaj albo ci odstrzelę łeb!
- Zamknij się!- krzyknął Zayn.- Chodź. A wy to załatwcie- powiedział i wyciągnął Huntera.
- No to powiesz nam po dobroci czy nie?- nalegał Harry,
- Dobra, powiem już, powiem.- i wyjaśnił nam gdzie i dlaczego ona jest.
-------------------------------------------
Myślę, że rozdział ciekawy :) I co sadzicie o Tristanie? Dodałam go do bohaterów. I teraz mamy całe The Vamps :) NN prawdopodobnie jutro, chyba że będzie tak mało komentarzy jak przy poprzednim rozdziale...Chciałabym żeby było co najmniej 5 komentarzy( to nie jest warunek)

3 komentarze:

  1. Rozdział jak zwykle boski i nie wiem co jeszcze powiedzieć. Dzisiaj będzie następny u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozwalił mnie tekst " W sumie? Pan Ball mnie po nic nie przysyła.- zdziwił się.- Przysyła mnie Harry.- uśmiechnęłam się szeroko ... " To było świetne :D Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam sie z Sabiną ten tekst mnie rozwalil czekam na nn

    OdpowiedzUsuń