piątek, 2 maja 2014

Rozdział 37

 CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
37. „ Sisters”


- Chciałabym żebyśmy zaczęły od nowa…
- Pff. Po co?- warknęłam.
- Zrozumiałam, że chcę was odszukać. Chcę, żebyście znów byli częścią mojego życia. Na rodziców już trochę za późno, ale na ciebie…
- Na mnie też jest już za późno, Rachel. Czemu nagle sobie o mnie przypomniałaś?
- Tęskniłam cały czas…- spuściła wzrok.
- I co? Po tylu latach zjawiasz się i liczysz, że wpadnę ci w ramiona i będziemy żyć jak kochające się siostrzyczki?
- Mam dom, mam męża, dwoje dzieci, świetną pracę. Chciałabym żebyś do nas dołączyła…
- HAHA. Myślisz, że zostawię wszystko co mam i przeniosę się do jakiegoś miasteczka w Ameryce?- uniosłam brwi.
- Nie zupełnie w Ameryce… W Australii w Sydney.- zrobiłam wielkie oczy.
- Tym bardziej.- prychnęłam.- Myślałam, że jesteś mądrzejsza.- wyszłam z baru trzaskając drzwiami. Wiem gdzie muszę się udać.
Oczami Raven:
- Jak dzieci.- śmiałam się z mojego chłopaka i braciszka. Bee, Tris, Sue i Con zrobili sobie wypadzik, a ja muszę się użerać z tymi dzieciakami.

- Za to nas kochasz, siostrzyczko.- puścił mi oczko Andy. Ktos zadzwonił do drzwi. Kiedy je otworzyłam zobaczyłam przemokniętą Dolly.
- Wchodź, bo zamarzniesz.- przepuściłam ją. Hunter i Andy mieli właśnie zapasy. Blondyna się skrzywiła.- Nie zwracaj na nich uwagi.- pokręciłam głową i poszłam na górę, żeby dać jej cieplejsze ubranie.- Co ty taka zła?
- Eh, siadaj. To trochę zajmie.- kiedy ona zmieniała odzież opowiadała mi dzisiejszy dzień. Kiedy skończyła miałam szeroko otwartą buzię.
- Żartujesz?
- Oczywiście.- jej głos ociekał sarkazmem.
- Ale z Tack’a frajer, a z niej debilka.
- Cieszę się, że jesteś tego świadoma.- rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę.- do pokoju wparował Styles, który ledwo łapał oddech. Też był cały mokry.
- Co się stało?- zapytała Dolly.
-Mamy problem.- no to ładnie.
Oczami Dolly:
- Trochę jaśniej?
- Mamy problem z rodziną Nesbo. Grozi ci niebezpieczeństwo… Właściwie naszej piątce, ale my sobie poradzimy, a ty nie…
- Co? Czemu?- krzyknęłam.
- Szukają nas. Tylko, że my mamy już doświadczenie i damy radę, a z tobą jest inaczej. Trzeba cię wywieść jak najdalej stąd, bo to są wpływowi ludzie i całe USA jak pewnie Ameryka będą cię szukać.- opadłam na łóżko.- Nie mam pojęcia gdzie można cię zawieść…
- Australia?- zastanowił się i pokiwał głową.
- Świetny pomysł. Znasz stamtąd kogoś.
- Tak i tak się składa, że dostałam dzisiaj propozycję żeby tam zamieszkać.
- Cudnie.
- Ale się nie zgodziłam.- jego uśmiech zniknął.
- A możesz to zmienić?- wzruszyłam ramionami i ruszyłam do drzwi.
- Postaram się.- zatrzymał mnie.
- Nie możesz iść sama.- zanim odpowiedziałam ktoś mnie uprzedził.
- Zajmę się nią.- powiedział Tack i wyszliśmy z domu. Zanim jednak ruszyliśmy do centrum obrócił mnie w swoją stronę. I znów jestem przemoczona.
- Co?- warknęłam. Wpił się w moje usta. Mimowolnie odwzajemniłam pocałunek.

- Już nic.- posłał mi uśmiech. Czas znaleźć Rachel.
                                                   ***
- A co cię podkusiło żeby zmienić zdanie?- zapytała oschle.
- Prawo? Źli ludzie? Wymieniać dalej?- zapytałam z ironią.
- Mam wnikać?
- Nie. Odpowiedz mi, bo nie mam czasu.- kobieta zwróciła się do Tack’a.
- Jak ty z nią wytrzymujesz?- po czym znów do mnie.- Możesz. A twój towarzysz?- zapytała.
- Co z nim?
- Jedzie?- spojrzałam na niego z nadzieją.
- Jadę.- uśmiechnęłam się i pocałowałam go lekko.
----------------------------
Myślę, że jest nienajgorszy, ale i tak przepraszam ;/ Prosze o komentarze z wasza opinią na temat tego wszystkiego, jutro albo pojutrze nn. 

3 komentarze: