niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 39



39. „ Welcome in Australia”


- Uśmiechnij się.- powiedziała Rachel.
- Łatwo ci mówić.- mruknęłam. Odbierałyśmy właśnie nasze bagaże. Skierowałyśmy się w stronę wyjścia.
- MAMA!- usłyszałyśmy dziecięcy krzyk. Po chwili do nóg Rachel przytulała się mała dziewczynka.
- Talia!- krzyknęła kobieta i wzięła ją na ręce.- To jest ciocia Cece.- powiedziała do dziewczynki, a ta zawstydzona podała mi rączkę. Odwzajemniłam gest.
- Cześć kochanie.- podszedł do nas mężczyzna z chłopcem na rękach. Pocałował ją.
- Cześć Jim. Oscar, ale urosłeś synku.- cmoknęła go w policzek. Co za rodzinka.

- Jestem Cece- przedstawiłam się.
- Jim.- podał mi rękę.
- No to wracam- oznajmiła uśmiechnięta Rachel.
                                                 ***
Mój pokój był piękny. Rozpakowałam się od razu po przyjeździe. Potem wzięłam prysznic i przebrałam się w top i shorty. Ozdobiłam się biżuterią, która jednak nie przykryła starych blizn z nadgarstka.
Zeszłam na dół. Dzieci bawiły się w ogrodzie. Jim pił kawę i czytał gazetę. Rachel siedziała mu na kolonach i wpatrywała się w dzieci. Przysiadłam się do nich.
- I jak ci się podoba?- zapytała się siostra.
- Jest pięknie.- zadzwonił telefon. Poszła go odebrać.
- Dziękuję ci.- powiedział Jim.
- Za co?
- Za to, że przyjechałaś. Teraz jest szczęśliwsza.- zrobiło mi się ciepło w sercu.
Oczami Tack’a:
Siedziałem i przemywałem sobie rany. Niezły wpierdol dostałem od tamtych ochroniarzy. Zabiję Nathalie jak ją spotkam. To wszystko jej wina. To przez nią musiałem zostać. To przez nią nie poleciałem. Bo musiała nas zgłosić. Rozpoznali mnie i musiałem zostać zamiast lecieć z moją księżniczką.
- Nieźle oberwałeś.- zaśmiała się Raven.
- HAHAHA. Zabawne.- prychnąłem.
- Dobrze, że nie pojechałeś.- oznajmił Styles.
- Bo?
- Bo jedziesz ze mną na jakiś czas do Portland.
- Po co?- szeroko się uśmiechnął.
- Dostaliśmy przepowiednie i mamy też jakieś nowe wieści o Diamencie Aniołów.
- No proszę. Zdradzisz mi przepowiednie.- odchrząknął.
- Jeden nowy anioł ma decydujący głos. Od niego zależy kto posiądzie Diament i wygra wojnę.- zagwizdałem.
- Kto jest tym szczęściarzem?
- To próbujemy ustalić.
- I mam wam pomóc?- zapytałem.
- Cieszę się, że rozumiesz.
 -------------------------------
Trochę niedkoładnie wam opisałam w poprzednim rozdziale. Tack nie mógł poleciec, bo jak Harry powiedział są poszukiwani i Tack sie poświęcił żeby Dolly mogła spokojnie wylecieć. Teraz odp na drugie pytanie: Nie mam pojęcia jak w rzeczywistości nazywa się nasza Dolly. Znalazłam parę jej zdjęć na tumblrze i mi się spodobała. Wracając do rozdziału: krótki i taki w kit. Licze na wasze komentarze z opinią. NN jutro albo w czwartek. I teraz zrobię wielki przeskok w opowiadaniu i nadejdzie styczeń.

3 komentarze: