CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
71. „War”
Wybiła północ.
Czas ruszać na wojnę. Tysiące aniołów opuściło jaskinię. Musimy wygrać. Dla
Tack’a. Lecieliśmy w stronę polany. Widzieliśmy już anioły światła. Już tu są. Harry jako nasz przywódca poszedł
na spotkanie z Caine’m. Niedługo rozmawiali.
- Niech zwyciężą
najlepsi- krzyknął Harry wracając do nas i rozległy się wiwaty. Do pierwszego
strzału mają prawo przywódcy. Naciągnęli cięciwy i już mieli strzelać kiedy
nagle… Nagle wystrzeliło to dziwne coś… To co się widzi kiedy wybiera się stronę.
To połączenie światła i ciemności. Źródło tego było na wzgórzu. To pewnie
słynny diament aniołów. Zamiast rozpętania się wojny Caine i Harry rzucili
strzały i popędzili tam. Zapadła cisza. Wszyscy zaczęli podchodzić. Leżała tam
dziewczyna. A dokładniej Diana.
- Czyli, że ona
jest- zaczął Caine.
- Diamentem
Aniołów- dokończył Harry. – Czy wiesz teraz co trzeba zrobić, bracie?- zwrócił
się do Caine’a, który z lekkim uśmiechem skinął głową.
- Diana nas
zmieniła. Wszystkich. Ciemności dała dobro, a światłu ciemność. Chciała oddać
za nas życie, żeby świat nie był zbyt dobry, ani pełen zła. Tak, więc z Harry’m
chcemy zakończyć erę ŚWIATŁO I CIEMNOŚĆ, a zacząć ŚWIATŁO Z CIEMNOŚCIĄ. Wtedy nikt nie umrze. Jeśli ktoś jest przeciwny
niech wystąpi- nikt tego nie zrobił- Tak więc zacznijmy nową erę i zakończmy
wrogość- wszyscy podnieśli okrzyki szczęścia. Przywódcy się uśmiechali lecz po
chwili na Harry’ego wstąpił szok. Patrzył gdzieś w dal. Obróciłam się. Jakaś garstka aniołów
szła w naszą stronę. Rozpoznałam jednego. Tack… Mój Tack. Rzuciłam się biegiem.
Inne anioły zrobiły to samo. Po chwili wpadłam w jego ramiona.
- Ty żyjesz!-
krzyknęłam.
- Tak żyję-
wpiłam się jego usta.
Tak dawno ich nie całowałam. Kiedy skończyliśmy
usłyszałam szloch. Harry przytulał jakąś dziewczynę. To była Bella!
- Widzisz, Harry?
Jednak istnieją dla nas szczęśliwe zakończenia- uśmiechnął się.
- Tak,
zdecydowanie tak.
***
Nasi ludzcy
przyjaciele przyjechali do szpitala gdzie leżała Diana. Naprawdę dużo się działo. Harry prawie cały
czas był z Bellą, a ja z tackiem. On opowiadał co się działo przez tę parę
miesięcy, gładząc mój brzuch . Pogodziłam się z Laurą. Znów mamy zacząć się
przyjaźnić. Wszystko ma zacząć się od nowa i ma zmienić się na lepsze. Kiedy
wrócił z łazienki Tack gdzieś zniknął. Nikt nie chciał powiedzieć mi gdzie
jest. Staliśmy przed pokojem Diany i patrzyliśmy na nią. Była wyczerpana. Ale i
tak się uśmiechała. Jest bardzo silna. I ona też zacznie od nowa. Ona też
będzie teraz szczęśliwa, ja to wiem.
- Mogę prosić o
uwagę?- wszyscy obrócili się w stronę mojego chłopaka, który w końcu wrócił.
Podszedł do mnie i uklęknął.
- Cecilio Dolly
Drake czy zostaniesz moją żoną?- wyciągnął przepiękny pierścionek. W moich
oczach stanęły łzy.
- Tak. Wyjdę za
ciebie!- założył mi na palce pierścionek, wstał a ja rzuciłam się mu na szyję i
go pocałowałam.
- Cece i Cassie Cavanaugh.
Ładnie brzmi- szepnął mi do ucha.
- Nawet jeśli by
brzydko brzmiało i tak bym za ciebie wyszła. Bo cię kocham.
- Ja Ciebie też.
------------------------------
I jak wrażenia? Spodziewałyście się tego? Chciałyście takie zakończenie? Proszę o komentarze z waszą opinią, jutro epilog i podziękowania ;)
Boże jakie szczęście że oni ożyli. I track i bella.
OdpowiedzUsuńNaprawdę cudowne :*
Szkoda że to już koniec <3
Wiedzialam ze ozyje ale slubu sie niespodziewalam
OdpowiedzUsuń