CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
49. „ Old Promise”
Trochę minęło od zajścia w szpitalu. Mamy luty,
dokładniej ferie. Jadę wraz z Zayn’em, Harry’m, Liam’em jego dziewczyną Emily i
Dianą. No i Diana i Hazz są oficjalnie parą. Jak dla mnie nie jest dziewczyną
dla niego, ale to tylko moje zdanie. Zajechaliśmy do drewnianego domku w lesie.
|
Emily | |
- No i jesteśmy na miejscu.- oznajmił Zayn. Nasze
dwie parki dostały pokoje dla siebie, a my z mulatem wzięliśmy osobne. Rozpakowałam
się. Usiadłam na łóżku. Nie chcę tam schodzić. Czemu właściwie z nimi
przyjechałam? Może dlatego, że Harry’emu tak bardzo zależało? Nie wiem czemu
mamy aż taki dobry kontakt od zawsze. Czemu upatrzył sobie mnie na swoją
siostrę? Dobra, to był dawny Hazz. Teraz jest nowy. Zmienił się. Teraz kręci go
władza i kieruje się zazdrością. Znów jest nieobliczalny. Boję się go szczerze.
Tak cholernie.
- Pomożesz przy ognisku?- zapytał Zayn wchodząc
bez pukania.
- Tak, tak.. Pomogę.
***
Wszyscy byli przy ognisku. Oczywiście Styles
naprzykrzał się Dianie. A ona chciała sobie spokojnie z Emily porozmawiać.
- Może wezmę dziewczyny na krótki spacer? –
zaproponowałam. Mulat i szatyn się zgodzili za to Harry:
- Nie ma mowy! Jest zbyt niebezpiecznie.-
zaprzeczył.
- Oj no daj spokój. Będą ze mną bezpieczne.-
powiedziałam na co on się zdenerwował.
- Pamiętasz jak kiedyś zabroniłem ci się
wtrącać?- złapałam się za policzek.
- Tak pamiętam…- opuściłam głowę. Zmienił się…
- Yhhh.. Nie chciałem żebyś tak to przyjęła… No
dobra. Niech wam będzie. Macie piętnaście minut. Jeśli nie wrócicie do tego
czasu idziemy was szukać. Jakby coś się działo krzyczcie najgłośniej jak
umiecie.- uśmiechnęłam się lekko i
ruszyłam z nimi po leśnej ścieżce. Gdy oddaliłyśmy się jakiś kawałek zaczęłam
mówić:
- Teraz możecie sobie spokojnie porozmawiać. Ja
pilnuję.- podziękowała i zaczęła
rozmawiać z Emily. Po chwili usłyszałam szelest.
- Cicho!- warknęłam. Zaciągnęłam je ze sobą w
krzaki.- Nie odzywać się.- Wzięłam solidny patyk. Ktoś się zbliżał. Powoli
zaczęłam się wynurzać z krzaków i czaić na ofiarę. Bum. Trzepnęłam osobę
patykiem w łeb na co ona zawyła.
- Zayn idioto! Chcesz żebym zawału dostała?!-
warknęłam na chłopaka, który leżał na ziemi.
- Auć. Musisz zawsze się nie oszczędzać? To chyba
było oczywiste, że ktoś za wami pójdzie, nie?- pomogłam mu wstać.
- Prawda. To była taka mała nauczka.- puściłam mu
oczko i zaczęłam się kierować w stronę domku.- Wracamy.- posłusznie poszły za mną.
Kiedy znaleźliśmy się u celu Harry I Liam wzięli nas w objęcia.- Są całe i
zdrowe. Nie powiedziałabym tego o Zazie.- zachichotałam.- Dostało mu się.
- Kto ją nauczył tak mocno walić?- poskarżył
się mulat.
- O ile dobrze pamiętam to Tack.- powiedział
Liam. Poczerwieniałam. Czemu musiała być o nim wzmianka?
- Jak go spotkam to go zabiję.- oznajmił Zayn i zaczęli
się śmiać.
- Robi się późno. Wracamy do środka.- ugasili
ognisko i weszliśmy do środka.- Emily, Diana. Idźcie się odświeżyć. My zaraz
przyjdziemy.- kiedy dziewczyny odeszły omówiliśmy sprawy patroli, chłopcy
przeprosili mnie za swoje zachowanie. Padnięta poszłam spać.
***
Obudziłam się dosyć wcześnie. Ubrałam się w dres
i zrobiłam sobie makijaż. Usłyszałam ruch na korytarzu. Ujrzałam Dianę, która najwidoczniej
miała zamiar biegać. Cholera! Nie zdążyłam jej zatrzymać. Musiałam za nią biec.
- Czemu za mną biegniesz?- zapytała.
- Diana, musimy wracać. Nie wiesz jaki jest
Harry.
- Nie chcę tego słuchać..
- Ale Diana.. Uważaj!!- uderzyła się w gałąź.
- Boże, Diana nic ci nie jest?!- uklęknęłam.
- Chyba tak… Co to było?- zapytała.
- Dość spora gałąź wystawała a ty w nią
wbiegłaś..- złapała się w pulsujące miejsce. Guz już rośnie.- Boże… Musimy
szybko wrócić i coś z tym zrobić… Nie może się dowiedzieć nikt o tym.. Boże…
- Ej, ale spokojnie. Powiemy prawdę i..- spojrzałam
na nią przerażona.
- Diana nikt nie może się dowiedzieć, że byłaś na
dworze i do tego chciałaś być sama.. Nawet ta twoja Emily… NIKT ! Ty nie wiesz
co Harry nam zrobi jak się dowie… - Chodź. Musimy wracać. Biegiem.-i tak
uczyniłyśmy.
- Dolly, możesz mi w końcu o co chodzi z Harrym?-
westchnęłam.
- On ma bzika na punkcie władzy. Nie lubi słuchać
rozkazów. Jest przyzwyczajony do bycia panem i władcą.. Zgadzając się na bycie
z nim zgodziłaś się być jego własnością. Będzie kontrolować każdy twój ruch,
każdy błąd karać. A jak tylko mu się sprzeciw stawisz…
- Ja nie wiem czy ci wierzę..- szepnęła.
- Ja ci tylko mówię. To twoja sprawa.. Pospiesz
się.- po paru minutach byłyśmy w domu. Wszyscy spali. Pociągnęłam ją do swojego
pokoju i podałam parę kosmetyków.- Zatuszuj tego guza, a ja pójdę po ubrania
dla ciebie.- i wyszłam. Wróciłam z czarnymi leginsami i ciemnozielonym
swetrem.- Masz, idź się przebierz. Jak coś to wstałaś wcześniej i przyszłaś do
mnie.- weszła do łazienki. Po kwadransie wyszła a ja chwyciłam ubrania i
wepchnęłam je pod łóżko.- Później je weźmiesz. Chodźmy na dół.- na dole byli
wszyscy oprócz mojego chłopaka. On lubi sobie pospać, więc mnie to nie
zdziwiło. Zrobiłyśmy sobie po kanapce. - Cześć piękna.- powiedział loczek do
Diany i usiadł koło niej usiadł koło mnie.- Jak się spało?
- A dobrze. A tobie?
- Zajebiście, bo miałem moją księżniczkę obok.-
uśmiechnęła się, a Zayn i ja daliśmy znak, że chce i nam się rzygać. – Nie chcę
mi się dzisiaj nic robić. Dziś robimy dzień lenia i oglądamy filmy.- i tak też
zrobiliśmy.
***
Późnym wieczorem wróciłam do pokoju. Usiadłam na
moim łóżku. Siedziałam sobie spokojnie u siebie w pokoju
kiedy wparował do mnie Harry. Wściekły Harry.
- Co ty sobie kurwa wyobrażałaś pozwalając jej
biegać kiedy tu jest pełno obłąkanych?! I czy ty myślałaś, że jestem taki głupi
i się nie połapie, że ma guza?! Jesteś idiotką?
- Harry ja.. Ona sama wybiegła, zauważyłam to i
od razu pobiegłam za nią… Zaciągnęłam ją z powrotem najszybciej jak się dało..
- Zamknij się! Czy pozwoliłem ci się odezwać?-
oberwałam w twarz.
- Harry..- i kolejny cios tym razem w żebra..
- Powiedziałem siedź cicho!- dostałam jeszcze
parę ciosów. Zwijałam się z bólu.- Raz cię już ostrzegałem. Teraz to
przesadziłaś. A teraz spać!- zamknął mnie na klucz i zostawił. Przypomniało mi
się zdarzenie kiedy
mnie pierwszy raz uderzył. To była całkiem
podobna sytuacja tylko, że raz oberwałam i to się nie równało z tym. Ale wtedy
był przy mnie Tack. Chwyciłam telefon i wybrałam jego numer. Po trzech
sygnałach usłyszałam zaspane halo.
- Tack, on znowu mnie uderzył..- wyszeptałam a on
się zerwał przewracając krzesło. Było to słychać.
- O nie. Teraz to go zabiję. Miał cię więcej nie
tykać. Gdzie jesteś?
- W domku, w lesie. Za dwa dni wyjeżdżamy,
zostanę. Po prostu uznałam, że chcę usłyszeć twój głos…
- Na pewno mam nie przyjeżdżać? I co on dokładnie
ci zrobił.- zaprzeczyłam i opowiedziałam mu całą historię.- Mogłaś zostać w tej
całej Australii, tam byłaś bezpieczna. A i jak tylko wrócisz wprowadzasz się do
mnie. Ograniczysz z nim czas.
- Zostanę u Raven. Wiesz, że muszę mieć z nim
kontakt, Tack. Każdy musi..- usłyszałam kroki.- Muszę kończyć. Do zobaczenia.
- Eh.. Dobranoc, trzymaj się.- rozmowa
zakończona. Zwinięta w kłębek poszłam spać.
-------------------------------
Pod ostatnim rozdziałem pojawił się 1 komentarz i nie powinien pojawić się ten rozdział, ale już macie... Podoba się? Kojarzymy i tę scenkę? Proszę o komentarze, nn postaram się dodać w pt ;p