sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 4



4.         Śmierć przyniosła nam nowe, lepsze życie…”

Obudziłam się wtulona w czyjąś postać.  Tylko czyją? Usiadłam na łóżku i odkryłam tego ktosia. Tack?!
- Daj mi spać.- powiedział zaspanym głosem odwracając się na drugi bok.
- Czy my… ?- zapytałam przerażona.
- Nie. Jesteśmy w ubraniach geniuszu. Po prostu byliśmy zbyt padnięci i położyliśmy się oboje razem u ciebie.
- Uff.. – ulżyło mi.- Idę na dół.- oznajmiłam.
- To idź. Ja jeszcze pośpię.- ale z niego śpioch. Zeszłam na dół. Dzisiaj będzie bardzo upalny dzień. Na szczęście tuż pod samym nosem mamy basen i  ocean atlantycki. Wyszłam na taras gdzie siedziała Raven i Bee.
- Cześć.- przywitałyśmy się.- I jak tam?- zapytała Ravan.
- A dobrze. A u was?
- Też.- powiedziały.- No to jak zginęłaś?- walnęła prosto z mostu Bee. Gdyby nie to, że Raven jest wyraźnie ciekawa nie odpowiedziałbym.
- No to… W zeszły piątek moja przyjaciółka i ja wracałyśmy z plaży i zaczęło mocno padać. Kierowca stracił kontrole i spadliśmy ze skarpy..- same wspomnienia przywołały ból w klatce piersiowej. Dziewczyną się podobało.- A jak wy?
- Wraz z rodziną mieszkaliśmy w leśniczówce. Mój brat umarł straszną śmiercią 1,5 roku wcześniej. Bawiłam się sama w lesie. Nagle użądliła mnie rozwścieczona pszczoła na której użądlenia miałam uczulenie. Nikt nie przyszedł mi z pomocą. I dlatego teraz tu jestem. I dlatego też Bee.- powiedziała blondi.
- Słyszę, że opowiadasz historię życia, siostra.- powiedział Hunter, który znikąd się pojawił.
- Siostra? Wy jesteście rodzeństwem?- zdziwiłam się.

- Niestety.- powiedzieli równocześnie.- Skoro mowa o śmierciach też ci moją opowiem. Jak Bee już mówiła mieszkaliśmy w lesie. Raz gdy wyszedłem na polowanie w wieku piętnastu lat. Miałem broń. W środku lasu zaatakowało mnie dzikie zwierzę tylko nie mam pojęcia jakie. I mnie rozszarpało. A teraz jestem Hunter. Myśliwy.- o boże.
-O matko. A ty Raven?- zapytałam smutną dziewczynę.
- To było ponad rok temu. Musiałam jechać na dwa tygodnie do mamy. Wzięłam ze sobą Twiggy. Parę kilometrów dalej był zakład tortur na bandytach, mordercach i pedofilach. Pojechałyśmy tam i stałyśmy obok. Wpadłam wtedy w jakąś dziwną maź, która okazała się przysmakiem kruków. Czasami oni oblewali nią więźniów i wystawiali krukom na pożarcie. Na moje szczęście przy nas pojawiła się cała gromada kruków. Zaczęłyśmy uciekać w dwie różne strony. Twiggy bardzo mocno przywaliła w gałąź i nie przeżyła. Ja się po drodze przewróciłam i wiesz co było dalej…- nie wierzę. Przecież to takie okrutne. Chciałam ją przytulić, ale to nie był dobry pomysł.- Za żadne skarby nie pytaj się jak zginął Tack i przede wszystkim Harry. To dla twojego dobra.- dziewczyna była przerażona.
- Chodźmy popływać w basenie.- zaproponowała Bee.
-Świetny pomysł.- powiedziałam i ruszyłyśmy do środka.- Spotykamy się przy basenie w strojach.
- Ok.- rozeszłyśmy się. Weszłam do pokoju gdzie nadal spał Tack.  Wzięłam strój i przebrałam się. Na dole już wszyscy czekali gotowi. Do południa pływaliśmy w basenie mając niezły ubaw.  Potem padła kolejna propozycja.
- Chodźmy do oceanu. Mam dość chloru.- oj Bee.. Pobiegliśmy na plażę i już mieliśmy wbiegać do wody, ale powstrzymał nas krzyk.
- Stać!- podszedł do nas wściekły Harry.- Co wy sobie wyobrażacie? Przecież tutaj roi się od obłąkanych a wy chcecie sobie popływać gdzie nie będzie szans na ucieczkę. Co z was za idioci! Czyj to był pomysł?- był wściekły.
- Mój.- powiedział Hunter. Skłamał żeby obronić siostrę.
- Co jak co, ale myślałem, że ty wiesz co się dzieje. Teraz chodź ze mną. A wy do środka. TERAZ!- wszyscy wrócili do środka. Zaza, Lolly, Tack byli w salonie i zmierzyli nas obojętnym wzrokiem. My z dziewczynami poszłyśmy do swoich pokoi. Było słychać krzyki tamtej dwójki, ale nie dało się nic zrozumieć. Po jakimś czasie ujrzałam za oknem Huntera, który wkłada walizkę do swojego auta, a Raven próbuje go zatrzymać.
- Co się u diabła dzieje?- ktoś za mną się odezwał i podskoczyłam.
- Wyrzuciłem go.- coś ty zrobił Harry…
- Jak to wyrzuciłeś?!
- Nie tym tonem.- warknął.- Złamał zasady. Naraził was na niebezpieczeństwo. Musiałem.
- Nic nie mu…
- Gdzie jesteś ?!- krzyknęła Raven. Była bardzo zła.
- Tutaj.- powiedział. Ona wparowała do środka.
- Ty jebany w dupę cwelu. Jak mogłeś coś takiego zrobić? Jesteś największym idiotą jakiego znam!- zaczęła go bluzgać co mu się podobało.
- Jak coś ci się nie podoba to spierdalaj za nim!
- A żebyś wiedział, że tak zrobię.- po chwili ona wraz z Bee schodziły na dół z walizkami. No ładnie. Wybiegłam za nimi. Dziewczyny wsiadły do innego auta, bo Hunter już odjechał.
- Zaczekajcie! – krzyknęłam.
- Jedziesz z nami?- zapytała.
- Ja… Nie wiem.
- Tak czy nie?- warknęła. Lubię ich, ale to z Harrym czuje się bezpiecznie.
- Raven, ja….
- Powodzenia.- i odjechała z piskiem opon. A ja usiadłam na ziemi. Znów straciłam przyjaciółkę…
 ----------------------------
I jak się podoba?  Jutro pojawi się następny. Proszę każdego o komentarz. :P



4 komentarze: