Rozdział dedykuję Darii ( Kuba Wierciński) :)
7. „ Powrót do dawnego życia”
Za mną
stała Raven.
- O co
ci chodzi?- zapytała spokojnie. Westchnęła.
- O to,
że teraz jesteś za łatwym celem. On to zapamięta. I przede wszystkim nie
dotrzyma obietnicy.- wysyczała.
-
Raven, ale…- nie dokończyłam, bo przyszedł Tack.
-
Wszystko ok?- pokiwałam głową.- To dobrze.- uśmiechnął się i wrócił do środka.
-
Musisz na siebie uważać…- powiedziała i poszła ślad za Tackiem. No to fajnie…
Weszłam do środka. Bee kleiła się do Tacka. Raven siedziała na blacie popalając
papierosa. Hunter bawił się z kotem, którego wcześniej nie widziałam.
-
Mickey.- powiedział dumny ze swojego kotka. Usiadłam koło
Raven, która unikała mojego wzroku.
-
Raven, proszę.. Nie bądź na mnie zła.
- Nie
jestem. Po prostu nie chcę żeby Harremu już zupełnie w łeb strzeliło.
-
Uderzył cię kiedyś?- zapytałam ciekawa.
- Tak.
On nie ma problemu z uderzeniem dziewczyny. Wczoraj jak Hunter powiedział, że
to był jego pomysł chronił Bee. On był w stanie zrobić jej to co tobie…
- Czemu
on nie ma szacunku do kobiet? No dobra, to anioł ciemności, ale inni się tak
nie zachowują.
- To
się wiąże z jego śmiercią. Nie pytaj..
- A
czemu ciebie uderzył?- posmutniała.
- No bo
ja… cały czas obserwowałam mojego brata. Jemu to się nie podobało… Zapomniałam
o swoich obowiązkach. Musiał coś zrobić. Powiedział, że jeśli raz się to
powtórzy to on ucierpi.. Dlatego Twiggy się nim zajmuje. A on nie ma o tym
pojęcia.- była smutna.
- Przykro
mi.
- Tak,
mnie też..- podszedł do nas Tack.
-
Musimy wracać.- powiedział. Pożegnaliśmy się. Szkoda mi Raven. Bardzo mi jej
szkoda. Droga powrotna zajęła nam mniej czasu. – Idź weź prysznic, a ja
przygotuję kolację.- powiedział . Podeszłam do plecaka. Wyjęłam kosmetyczkę.
Ogarnęłam, że nie mam piżamy ani ręcznika. Chłopak się zaśmiał. Poszedł do
garderoby i rzucił mi ręcznik i czarną koszulkę ze znaczkiem ACDC.
- Masz
dobry gust.- stwierdziłam i puściłam mu oczko. Odkręciłam kurek z gorącą wodą.
Orzeźwiła mnie. Zmyłam z siebie makijaż. Stałam opatulona ręcznikiem kiedy
usłyszałam głośne „o w dupe”. Ciekawe co się stało. Po wyjściu z łazienki swoje
ciuchy upchnęłam do plecaka.
- Co
się stało?- zapytałam niebieskookiego.
- Jutro
mam ważny bankiet. Muszę się pojawić z kimś, bo inaczej szef się wkurzy. –
popatrzyłam na niego ze zdziwieniem.
- Ty,
bankiet, szef się wkurzy? Nie poznaję cię.
- HAHA.
Śmieszne. Muszę jakoś płacić za czynsz. No i przy okazji mam dostęp to bardzo
ważnych informacji. A i mam pytanie. Pójdziesz ze mną na ten bankiet?
- Nie
wiem czy to jest dobry pomysł. No bo mam tatuaże i kolczyka. Mogę odpychać
swoim wyglądem.
- Jakoś
się to zamaskuje. Ale wiesz jak się zachowywać. Kiedyś zabrałem Raven, która
rzuciła się na przypadkowych ludzi. Uwierz mi nadasz się.
- A
czemu to nie może być Bee? Ona się nada.
- Bo
Bee się za bardzo klei. Mam jej czasami dosyć.- rzucił się na patelnie, która o
mało co się nie spaliła. Przygotował warzywa. Jedliśmy w milczeniu, a mnie było
miło. Czyli, że mam u niego szansę…
***
-
Nienawidzę cię.- powiedziałam. Miałam na sobie niebieską sukienkę z brązowym
paskiem, a do tego niebieskie buty i brązowa torebka. Włosy upięłam w koka.
Zrobiłam sobie delikatny makijaż. Wyjęłam kolczyka. Założyłam brązową
marynarkę, która ma przykrywać moje tatuaże.
-
Wyglądasz pięknie.- powiedział. Sam miał na sobie garnitur. Właśnie weszliśmy
do środka. Było pełno snobów. Boże…
- O
Alexandrze! Miło cię widzieć.- powiedział starszy mężczyzna.- I widzę, że
przyprowadziłeś śliczną panią ze sobą.- pocałował mnie w dłoń.- Jak nasza
ślicznotka się zwie?
-
Cecilia Drake.- powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
-
Cecilia. Jak ładnie! Prawdziwy z ciebie szczęściarz Alexandrze. Przepraszam
panią, ale czy mogę go prosić na słówko?- zapytał.
-
Oczywiście. Alexandrze będę przy naszym stoliku.- powiedziałam i udałam się w
dane miejsce. Błagam żebym nikogo nie spotkała. Błagam. Usiadłam. Zaczęłam się
delektować ponczem. To jedyna rzecz którą lubiłam w bankietach. Jedyna. Wrócił
Tack.
-
Spodobałaś się.- powiedział.- Nawet mój wspaniały szef zaprosił nas na partyjkę
golfa do siebie, co się bardzo rzadko zdarza.- zrobiłam tzw. Face palm.
- Na to
się nie zgadzałam.- oznajmiłam.
- Ale
tak strasznie mnie lubisz i pójdziesz ze mną.- puścił mi oczko. Westchnęłam.
- A mam
inne wyjście?
- Nie.-
zaśmiał się.- Chcesz coś do jedzenia?
- Nie,
wystarczy mi poncz.- pokazałam mu kubek. Grała tutaj orkiestra symfoniczna. Podszedł
do nas ten bufon.
- Czy
mogę prosić panią do tańca?- spojrzałam na Tacka , który niechętnie skinął
głową.
- Ależ
naturalnie sir.- nienawidzę mówić tak dostojnie, ale tutaj to jest
obowiązkowe. Położyłam jedną rękę na jego
ramieniu, a drugą podałam mu. On chwycił mnie w pasie.
- Gdzie
Alexander poznał tak piękną damę?
-
Poznałam go na wystawie sztuki w Paryżu parę lat temu. Utrzymywaliśmy kontakt.
Dostałam świetnie płatną pracę w Newton i zaczęłam z nim spędzać dużo czasu. A
teraz sam pan widzi.- jakże banalne kłamstwo.
- Aż
miło słyszeć.- jego oczy płonęły pożądaniem.
- Wie
pan co, ja już powinnam iść.- chciałam odejść, ale on mnie przyciągnął.
- Nigdzie
nie pójdziesz.- zaczęłam się szarpać , ale to nic nie dało. Nagle usłyszałam
krzyki. W sali roiło się od gości w kominiarkach z bronią. Dużo snobów leżało
na ziemi podając im swoje pieniądze.- Co u..- jeden z tych gości walnął tego
frajera w głowę. Wyrwałam się i zaczęłam biec. Powinnam znaleźć Tacka, ale to raczej
nie możliwe. Biegłam ile sił w nogach do póki nie straciłam przytomności od
ciosu…
-----------------------------------------
Hejka, mam nadzieję, że ten rozdział się podoba. Myślę, że jest ciekawy. W pt lub sob next ;/ Proszę o komentarze wszystkich, którzy to czytają:P Jutro mam konkurs na opowiadanie fantasy. Myślicie, że dam radę?
Świetny ^^ Masz duże szanse trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńTak, masz szanse i to duuże!.. <3 . Rozdział genialny, jak wszystkie twoje. <3 ;*
OdpowiedzUsuńgenialny :D
OdpowiedzUsuńdziękuje za dedykacje ;)
Daria x
Rozdział świetny:) Czeka na nn + zostałaś nominowana do Libsten Awards :) Więcej na http://zycie-nie-zawsze-jest-jak-z-bajki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń