niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 62



 CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
62. „ I’m sorry”


Szłam powoli. Nie spieszyło mi się na to spotkanie. Niestety po półgodzinie doszłam do celu. Cece, możesz jeszcze się wycofać. Ale i tak kiedyś będę musiała się z tym zmierzyć. Zapukałam.
- Już idę!- usłyszałam głos Bee. Po chwili mi otworzyła. – Dolly- zdziwiła się po czym rzuciła mi się na szyję. Skrzywiłam się ponieważ zabolał mnie brzuch. Spojrzała się na niego.- Jesteś w…
- Ciąży- posłałam jej słaby uśmiech.  Dziewczyna pogratulowała mi i wciągnęła mnie do środka. Przywitali mnie wszyscy poza Hunterem i Raven, bo ich nie było. Zostałam obsypana milionem pytań i na każde odpowiedziałam.- Czy Raven tu jest?
- Tak, jest u góry razem z Hunterem. Jeśli nie chcesz…
- Chcę. I muszę- powiedziałam i ruszyłam do góry. Zapukałam do drzwi od pokoju dziewczyny. Jednak to chłopak się odezwał.
- Proszę!- weszłam.
- Do-dolly?- wyjąkała przerażona dziewczyna.

- Hunter możesz zostawić nas same?- chłopak zerknął na Raven. Westchnął i wyszedł.- Cześć, Raven- dziewczyna unikała mojego wzroku. – Nie odpowiesz mi?
- Cześć.- szepnęła.
- Przyszłam z tobą porozmawiać.- cała jej pewność siebie gdzieś zniknęła. Wyparowała. Nie ma. Zachowuje się jak małe niewinne dziecko.
-Przepraszam cię za to…- skuliła się jeszcze bardziej.
- Już się nie gniewam- z trudem wypowiedziałam te słowa. W końcu na mnie spojrzała.
- Naprawdę?
- Przez ostatni miesiąc siedziałam zamknięta i użalałam się nad sobą. Mam tego dość. Brakowało mi was, ciebie…  Poza tym jeszcze mam cząstkę jego- złapałam się  za brzuch. Rozpłakała się.
- Odebrałam niewinnej istotce ojca- nie wiem co się stało, ale ona nagle upadła. Wpadła w jakiś dziwny szał. Zaczęła się miotać. Zaczęłam wrzeszczeć. Chwile potem byliśmy w drodze do szpitala.
                                                  ***
- Co jej jest panie doktorze?
- To był atak spowodowany na tle nerwowym. Nic jej nie jest. Musi tylko wypocząć i będzie dobrze- oznajmił i wpuścił nas do Sali. Hunter od razu do niej podbiegł.
- jak się czujesz, kochanie?- zapytał.
- Fatalnie- szepnęła.
- Znów chciałaś mnie zostawić- pogładził jej włosy.
- Obiecałam, że tego nie zrobię. Razem na zawsze w końcu?
- Na zawsze- uśmiechnął się do niej.- Nawet jeśli zawsze będzie trwać do wojny- po moim policzku spłynęła łza.
- Przepraszam- udałam się do łazienki i tam się rozpłakałam.
------------------
Dziękuję za większą ilość komentarzy (anonimki podpisujcie się ;) ) I jak sie podoba? Jutro postaram się dodać następny ;p


2 komentarze: