sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 67



 CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ NATALII ZA POMYSŁ ;)
Nowy blog, zapraszam serdecznie, możecie składać zamówienia ;)
67. „Dream”


Znów go widzę. Siedzi na trawie, w ogrodzie wielkiego domu. Bawi się z malutką dziewczynką.
- Tack?- oboje patrzą w moją stronę. Przeraziłam się. Mają te same, lodowato niebieskie oczy. Piękne, ale i tak przerażające.
- Cześć kochanie- uśmiechnął się.- Uczę Cassie odróżniać kolory.- automatycznie usiadłam z uśmiechem.
- A ona nie jest na to za młoda?
- Im szybciej się nauczy tym będzie lepiej.- wrócił do zajęcia.
- Tack?
- Hmm?- nie odwracał się.
- Przecież ty nie żyjesz…- zesztywniał.
- Żyję, po prostu ty mnie nie widzisz nigdy.
- Ale sam powiedziałeś ostatnio, że…- Cassie zaczęła płakać.
- Porozmawiamy kiedy indziej- wziął ją i skierował się do domu.
- Przecież to moje dziecko!- odwrócił się.
- Póki żyje to nasze.
Obudziłam się z krzykiem. Jezu jaki koszmar! Przecież on nie żyje i już nic się z tym nie zrobi…
                                             ***
- Chodźmy gdzieś. Jest piękna pogoda, a my siedzimy w domu- marudził Andy.
- A gdzie chciałbyś iść?
- W parku jest festyn. I Dolly będzie mogła spokojnie iść.
- Dzięki- prychnęłam.
- To jak?
- Skoro i tak nie mamy nic do roboty? No dobra. Chodźmy- zarządził Hunter. Więc wstaliśmy i ruszyliśmy do parku. Droga zajęła nam 20 minut. Przed wejściem czekała na nas Ariana, która wręcz rzuciła się na Andy’ego.
- Tęskniłam- powiedziała.
- Ja też- objął ją. Wymieniłam spojrzenia z Raven i zaśmiałyśmy się.
- No to idźcie szaleć młodzieży- poklepał go po ramieniu Hunter.- A my gdzie zmierzamy?
- Diabelski młyn?- zgodziliśmy się i poszliśmy do jakże długiej kolejki. Było nas osiem. Do jednego wagonika czy jak to tam się nazywa wsiada para. Ja jestem z Cassie, bo wyciągnęłam ją z tego mieszkania. Coś mnie podkusiło żeby się odwrócić. Ujrzałam Tack’a. Tak to na pewno był on! To musiał być on!
- Cassie, pilnuj kolejki, ja muszę cos sprawdzić- nie czekając na protesty rzuciłam się biegiem. Nie zważałam na ciąże. Musiałam sprawdzić czy to on. Biegłam ile sił w nogach, ale nie mogłam dogonić. Doszłam za „Tack’iem” do ślepego zaułka a on zniknął.
- Tack? Jesteś tu?- nie doczekałam się odpowiedzi. Zrezygnowana wróciłam nad diabelski młyn nie mówiąc innym co widziałam…
---------------------------
Krótki i opóźniony, ale trochę brak weny i dzięki Natalii jakoś to wyszło. Dzieki za dużą ilość komentarzy, mam nadzieję że nie zmaleje. Jutro nn.


7 komentarzy: