CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
62. „ I’m sorry”
Szłam powoli. Nie
spieszyło mi się na to spotkanie. Niestety po półgodzinie doszłam do celu.
Cece, możesz jeszcze się wycofać. Ale i tak kiedyś będę musiała się z tym
zmierzyć. Zapukałam.
- Już idę!-
usłyszałam głos Bee. Po chwili mi otworzyła. – Dolly- zdziwiła się po czym rzuciła
mi się na szyję. Skrzywiłam się ponieważ zabolał mnie brzuch. Spojrzała się na
niego.- Jesteś w…
- Ciąży- posłałam
jej słaby uśmiech. Dziewczyna
pogratulowała mi i wciągnęła mnie do środka. Przywitali mnie wszyscy poza
Hunterem i Raven, bo ich nie było. Zostałam obsypana milionem pytań i na każde
odpowiedziałam.- Czy Raven tu jest?
- Tak, jest u
góry razem z Hunterem. Jeśli nie chcesz…
- Chcę. I muszę-
powiedziałam i ruszyłam do góry. Zapukałam do drzwi od pokoju dziewczyny.
Jednak to chłopak się odezwał.
- Proszę!-
weszłam.
- Do-dolly?-
wyjąkała przerażona dziewczyna.
- Hunter możesz
zostawić nas same?- chłopak zerknął na Raven. Westchnął i wyszedł.- Cześć,
Raven- dziewczyna unikała mojego wzroku. – Nie odpowiesz mi?
- Cześć.-
szepnęła.
- Przyszłam z
tobą porozmawiać.- cała jej pewność siebie gdzieś zniknęła. Wyparowała. Nie ma.
Zachowuje się jak małe niewinne dziecko.
-Przepraszam cię
za to…- skuliła się jeszcze bardziej.
- Już się nie
gniewam- z trudem wypowiedziałam te słowa. W końcu na mnie spojrzała.
- Naprawdę?
- Przez ostatni
miesiąc siedziałam zamknięta i użalałam się nad sobą. Mam tego dość. Brakowało
mi was, ciebie… Poza tym jeszcze mam
cząstkę jego- złapałam się za brzuch.
Rozpłakała się.
- Odebrałam
niewinnej istotce ojca- nie wiem co się stało, ale ona nagle upadła. Wpadła w
jakiś dziwny szał. Zaczęła się miotać. Zaczęłam wrzeszczeć. Chwile potem
byliśmy w drodze do szpitala.
***
- Co jej jest
panie doktorze?
- To był atak
spowodowany na tle nerwowym. Nic jej nie jest. Musi tylko wypocząć i będzie
dobrze- oznajmił i wpuścił nas do Sali. Hunter od razu do niej podbiegł.
- jak się
czujesz, kochanie?- zapytał.
- Fatalnie-
szepnęła.
- Znów chciałaś
mnie zostawić- pogładził jej włosy.
- Obiecałam, że
tego nie zrobię. Razem na zawsze w końcu?
- Na zawsze-
uśmiechnął się do niej.- Nawet jeśli zawsze będzie trwać do wojny- po moim
policzku spłynęła łza.
- Przepraszam-
udałam się do łazienki i tam się rozpłakałam.
------------------
Dziękuję za większą ilość komentarzy (anonimki podpisujcie się ;) ) I jak sie podoba? Jutro postaram się dodać następny ;p
♥
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuń