CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
63. „ Hi Harry”
Chodziłam nerwowa po pokoju. Aaaa zaraz nie wytrzymam!
- Dolly! Dom się zaraz zawali od twoich kroków!- usłyszałam krzyk Raven.
- Denerwuję się okej?
- To nie rób tego, bo szkodzisz dziecku! Dzwoń do niego!- westchnęłam. No dobra. Trzeba zaryzykować. Po długim czasie włączyłam telefon. Tak jak się spodziewałam. Milion nieodebranych połączeń i wiadomości od Harry'ego. Wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po trzech sygnałach rozległ się zachrypnięty głos.
- Dolly?!- to był wręcz krzyk. Był zdziwiony, wstrząśnięty, uradowany i przerażony w jednym.
- Tak, Harry. To ja- panuj nad sobą.
- Co się z tobą działo?
- To nie jest rozmowa na telefon Harry.
- No tak- przez chwilę nic nie mówił.- Słuchaj, dzisiaj nie dam rady się spotkać, ale jutro po południu tak. Gdzie jesteś?
- Newton cały czas. A ty?- przełknął głośno ślinę.
- Honolulu- zapadła cisza.
- O której masz zamiar się jutro zjawić?
- Czternasta ? Pasuje ci?
- I tak nic nie mam do roboty.- przewróciłam oczami.
- Do jutra- rozłączył się, a ja rzuciłam się na łóżko.
***
Umówiłam się z nim w mieszkaniu Tack'a. Albo po Tack'u. Był tu niezły syf. Posprzątałam. Wyprałam jego stare urania, pozmywałam naczynia, wyrzuciłam stare jedzenie, pozamiatałam, pościerałam kurze. Ogólnie mieszkanie lśni. Szkoda, że go z nami nie ma. Szkoda, że nie zobaczy naszego dziecka. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Rozległ się dzwonek. Otworzyłam a tam stał Harry z ogromnym bukietem czerwonych róż. Chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam. Usiedliśmy na kanapie.
- Co masz mi do powiedzenia?- zapytałam oschle.
- Chcę cię przeprosić- spuścił wzrok.
- Takie przeprosiny możesz sobie w dupę wsadzić...- spojrzał na mnie. Płakał. Nie wierzę.... Harry Styles płakał i to nie z powodu Belli!
- Nawet nie wiesz jak mi jest głupio, Dolly... Chcę cię przeprosić za całą krzywdę którą ci wyrządziłem. Powinienem być z toba i cię wspierać. Powinienem od razu po ucieczce się z tobą skontaktować. Nigdy nie powinienem stawiać Diany przed ciebie.
- Bo?- chciałam usłyszeć to od niego.
- Bo kocham cię jak własną młodszą siostrę, której nigdy nie miałem- to mi wystarczyło. Przytuliłam go. Najpierw płakaliśmy jak małe dzieci, a potem śmialiśmy się jak głupi.
-----------------------------------
I jak? Podoba się? Dobrze, że się pogodzili? Taki trochę kochany Hazz <3 No dobra to jutro nn, proszę o komentarze ;p http://youaremyhopesweetie.blogspot.com zapraszam ;)
Super <3
OdpowiedzUsuń